- Wcale nie drażni mnie to, że rywalki skaczą wyżej - mówi mistrzyni świata - Wręcz grzechem byłoby narzekać, bo jak na tę chwilę, jest to najlepszy letni sezon w moim wykonaniu. A przygotowania do niego zaczęłam z opóźnieniem, bo medal w Sopocie wywalczyłam z kontuzją mięśnia dwugłowego uda. Leczenie się powiodło i sprawa jest skończona.
Zobacz również: Piorun trafił ultramaratończyka. Mimo tego ukończył bieg na 3. miejscu
- Nie prześladuje pani myśl o wysokości 2 metrów?
- Nie śnię o niej, nie popadam w paranoję. A dwóch metrów nie skacze się na zawołanie. Wolałabym zostawić to na drugą część sezonu, zamiast "wyskakać się" przedwcześnie. Do mistrzostw Europy w Zurychu jest jeszcze miesiąc. Tam powalczę o dobry wynik. Do tego czasu wystartuję tylko w mistrzostwach Polski.
- Więc jaki jest stopień satysfakcji z osiągnięć na tym etapie?
- Sto procent! Oczywiście żartuję (śmiech). Ale jestem zadowolona z osiągnięć, a trochę mi smutno z powodu bólu lewej stopy. Ale nie rozpamiętuję poprzednich kontuzji. Bo albo skaczemy, albo kończymy karierę. Będzie dobrze!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail