Włodzimierz Szaranowicz to niekwestionowana legenda polskiego dziennikarstwa. 70-latek jest kojarzony przez wszystkie pokolenia kibiców sportowych. Pracował w Telewizji Publicznej od 1976 roku. Dziewiętnastokrotnie był akredytowany na letnie i zimowe Igrzyska Olimpijskie.
Jego głos kojarzą wszyscy fani - towarzyszył największym sukcesom naszych zawodników w przeróżnych dyscyplinach. Do historii przeszła jego wzruszająca wypowiedź na temat Adama Małysza, gdy ten kończył karierę.
Kilkanaście lat startów. Fenomen sportowy. Powtarzalność sukcesów przez lata, przez dekadę, a przecież pierwsze zwycięstwo w Holmenkollen odniósł tu, na tej skoczni jako osiemnastolatek i było to przecież piętnaście lat temu. Coś niewiarygodnego. Co tydzień siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei.
Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... Ten fenomen popularności – 14,5 miliona, rekordowa telewizyjna widownia, kiedy zdobywał srebrny medal w Salt Lake City. Trzynaście przeszło milionów – Puchar Świata w Zakopanem. To jego ostatnie zwycięstwo i ta wielka radość nas, ludzi, którzy go oglądaliśmy. Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc... Po prostu... Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji.
Problemy ze zdrowiem sprawiły, że powoli zaczął wycofywać się z medialnych aktywności. - Czułem, że nie mam napędu. Myślałem sobie jednak, że silnik zaczyna się lekko zacierać. Nagle zacząłem wolniej kojarzyć, nie znosiłem stresu, uciekałem przed nim. To się nie łączyło z życiem dziennikarskim, które mnie regenerowało, tylko z tym życiem dyrektorskim. Nie mogę powiedzieć, że to były złe lata dla mnie, ale inne, wymagające innych predyspozycji - wyjawił dyrektor TVP Sport.
Komentował także piłkę ręczną, siatkówkę, lekkoatletykę oraz boks. Co jednak najważniejsze, był od wielu lat przy polskich olimpijczykach. Igrzyska olimpijskie w TVP i głos Szaranowicza były nierozłączne. To żywa legenda dziennikarstwa sportowego.