Najmłodszym kibicom legendarny głos komentatora sportowego może kojarzyć się przede wszystkim ze skokami narciarskimi. Szaranowicz i Małysz, a następnie Stoch, byli nieodłącznym elementem zimowych weekendów. Jednak 70-letni dziennikarz w swojej przygodzie zajmował się wieloma innymi dyscyplinami sportowymi. To on rozpoczął "bum" na koszykówkę w latach 90.
Komentował także piłkę ręczną, siatkówkę, lekkoatletykę oraz boks. Co jednak najważniejsze, był od wielu lat przy polskich olimpijczykach. Igrzyska olimpijskie w TVP i głos Szaranowicza były nierozłączne. Legenda dziennikarstwa sportowego słynie przede wszystkim z barwnych opisów, a jego słowa, które wypowiedział po ostatnim skoku Adama Małysza na mistrzostwach świata w Oslo na zawsze przejdą do historii.
Można sparafrazować jego słowa i napisać, że nie będzie już Włodzimierza Szaranowicza na kolejnych wielkich imprezach. 70-letni dziennikarz w wywiadzie udzielonym na łamach sport.tvp.pl wyjawił, że żegna się z telewizją i zawodem dziennikarza. - Żegnam się z telewizją i zawodem. W telewizji tak długo żyjesz, dopóki się w niej pokazujesz. Schodzisz z ekranu i kończy się twoja kariera. Odchodzenie powinno być takie, jak w moim przypadku. Stopniowe i logiczne. Dla tych, którzy są nagle odstawieni, to jest szok. To jest jak uzależnienie od narkotyków - powiedział Szaranowicz w rozmowie z Jerzym Chromikiem.
Opowiedział również o swojej chorobie. Pierwsze jej oznaki pojawiły się w 2015 roku. - Czułem, że nie mam napędu. Myślałem sobie jednak, że silnik zaczyna się lekko zacierać. Nagle zacząłem wolniej kojarzyć, nie znosiłem stresu, uciekałem przed nim. To się nie łączyło z życiem dziennikarskim, które mnie regenerowało, tylko z tym życiem dyrektorskim. Nie mogę powiedzieć, że to były złe lata dla mnie, ale inne, wymagające innych predyspozycji - wyjawił dyrektor TVP Sport.
Szaranowicz zdradził również, że wiele lat temu, po złamaniu nogi na stoku groziła mu amputacja. - Dostałem morfinę na stoku i drugą działkę w szpitalu i po prostu odjechałem. Przyszedł ordynator, żebym podpisał zgodę na operację, która miała być amputacją. Nie podpisałem zgody. Właśnie dlatego, że byłem w takim, a nie innym nastroju po morfinie - opowiedział komentator.