W poprzednich igrzyskach olimpijskich "Korzeń" zajmował miejsca czwarte (2004) i szóste (2008).
"Super Express": - Do trzech razy sztuka? W Londynie będzie medal?
Paweł Korzeniowski: - Nie wierzę w zabobony. To dla mnie kolejne igrzyska, będę się starał wypaść jak najlepiej. Na razie nie jestem jeszcze w superformie, słabo popłynąłem w pływackich mistrzostwach Polski. Ale wtedy odpuściłem trening tylko na dwa dni i nie ogoliłem ciała. Po ciężkim treningu wysokogórskim możliwości będą nieporównywalnie większe.
- Co udało się poprawić od ubiegłego roku?
- Po pierwsze "chwyt wody" (wejście rękami w wodę). Lepsza też jest praca nogami po nawrocie. Dotąd wykonywałem po trzy lub cztery kopnięcia przed wynurzeniem. Teraz standardem jest pięć, a przy pełnej świeżości powinno się udać nawet siedem. Zrzuciłem też nieco tkanki tłuszczowej. Mogę zrzucić więcej.
- Jak znosi pan zmniejszone zainteresowanie mediów pana osobą?
- Jest mi z tym dobrze, mam święty spokój. Więcej patrzy się na Konrada Czerniaka czy Otylię Jędrzejczak. Ja nie będę wielkim faworytem igrzysk, presja psychiczna spadła. Ale wiem, że jest dobrze, a będzie... jeszcze lepiej.