„Super Express”: - To dla pani bardziej sukces sportowy czy moralny?
Magdalena Piekarska: - Medal to sukces sportowy. Ale podwójnie cenny, właśnie przez to, co zdarzyło się w ubiegłym roku. Cieszę się, że mogłam być w tej złotej drużynie i walczyć na planszy, a nie siedzieć na ławce jako rezerwowa.
Trener dał mi duży kredyt zaufania bo w tym sezonie nieco słabiej walczyłam w turniejach indywidualnych. Na fali wznoszącej byłam natomiast tuż przed chorobą: trzecie miejsce indywidualnie w Pucharze Świata i wygranie Pucharu Polski.
- Czym różni się teraz szpadzistka Magdalena od tej sprzed choroby?
- Po tych przejściach jestem z pewnością mocniejsza psychicznie. Choroba nie zmieniła mnie natomiast sportowo, bo zawodniczka z 20-letnim stażem nie zapomina tego, czego się nauczyła, tak jak jazdy na rowerze. Uciekło mi tylko kilka miesięcy rywalizacji, ale nie uciekł mi szermierczy świat.
- Była chwila, że żegnała się już pani ze sportem na stałe?
- Miałam myśli o śmierci, bo tak kojarzył mi się na początku nowotwór. Ale dzięki bliskim i lekarzom szybko podjęłam walkę o zdrowie. A kiedy zdiagnozowano tę chorobę, chorobę uleczalną, pierwszym moim pytaniem było, czy będę znów mogła uprawiać sport. I tak się stało. Gdy podjęłam znów trening, byłam zdziwiona, że ręka chodzi tak dobrze. A optymizm popychał mnie, by ćwiczyć więcej niż mogłam.
- Lekarze nie odradzali powrotu na planszę?
- Nie jestem jedyną, która wróciła do sportu po wygranej z nowotworem. Prowadząca mnie pani doktor jak najbardziej mnie poparła. Mam żyć normalnie. Nie wiadomo, czy sport jest czynnikiem sprzyjającym tej chorobie. To zjawisko cywilizacyjne, mogą je powodować geny, powietrze, żywność i wszystko, co nas otacza. Ale z uwagi na mój powrót do sportu pani doktor zmniejszyła do absolutnego minimum pole naświetlań
- Musi pani teraz czegoś unikać?
- Nadmiaru słońca. Ale na plażę wyjść mogę, byle posmarowana kremem z filtrem i nie w pełni dnia. Na pewno nie mogę korzystać np. z krioterapii, co w sporcie przydaje się chociażby do regeneracji. Staram się unikać cukru, jem mniej mięsa. Lepiej dbam o zdrowie. A w samolocie zakładam maseczkę, żeby się nie przeziębić.
- Nie czuje się pani jak „Piekarska po mękach”?
- Trochę ich przeszłam (śmiech). Miałam chwile zwątpienia. Najpierw czas niepowodzeń na planszy i pytania, czy to jeszcze ma sens. Potem choroba… Ale może po to się to stało, bym doceniła to, co mam. Wykorzystałam czas przerwy dla rodziny, narzeczonego, znajomych, na zwolnienie tempa, na odpoczynek od sportowego stresu. Trzeba cieszyć się życiem. A co ma być, to będzie.
Dariusz Chrabałowski
Medale Magdaleny Piekarskiej
2009 – srebro MŚ (druż.) i srebro ME (druż.)
2010 – złoto (druż.) i srebro (ind.) MŚ
2017 – brąz MŚ (druż.)
2019 – złoto MŚ (druż.)