Maja podbije Chiny!

2008-08-22 5:30

Przed igrzyskami zapowiadały medale, a skończyło się na kompromitacji. Honor polskich sportsmenek spod znaku Skorpiona może uratować już tylko Maja Włoszczowska (25 l.). Nasza najlepsza specjalistka od kolarstwa górskiego w sobotę powalczy o podium.

Skorpionki w Pekinie kompletnie zawiodły. Kamila Skolimowska (26 l.) spaliła w finale rzutu młotem wszystkie trzy próby, Sylwia Gruchała (27 l.) nie wygrała żadnej walki, siatkarka Anna Podolec (23 l.) zakończyła udział w igrzyskach na fazie grupowej, a łuczniczka Justyna Mospinek (25 l.) była bez formy. Honoru zodiakalnych Skorpionów musi więc bronić Włoszczowska.

- Chcę być wyjątkiem w tym gronie. Zrobię wszystko, by Skorpionki nie wróciły z Chin na tarczy - obiecuje w rozmowie z "Super Expressem". Popularna "Pszczółka" jest jednak bardzo zła na organizatorów. Powód? Przełożenie startu o jeden dzień.

- Miałam jechać dziś o godz. 15 (czasu chińskiego - red.), a wystartuję w sobotę o 10 rano. To jakieś jaja! - wścieka się.

Powodem przełożenia wyścigu są ulewne deszcze.

- Rozumiem, że ma być bezpiecznie, ale w ostatnich dniach padało tu już wiele razy. Można było przecież wtedy zobaczyć, jak opady wpływają na trasę - tłumaczy rozżalona.

Od trzech miesięcy Majka specjalnie nastawiała budzik na dziewiątą.

- Każdy szczegół jest ważny. A tu nagle wszystko trzeba przestawiać. Zero profesjonalizmu - ocenia Włoszczowska, dla której to już drugie igrzyska.

- W Atenach było o niebo lepiej. Tutaj nic mi się nie podoba. Wioska średnia, a powietrze to już tragedia. Tylko Mur Chiński jest wart zobaczenia - opowiada.

Humor może nie najlepszy, ale forma piątej kolarki tegorocznych mistrzostw świata jest bardzo dobra.

- Czuję się dużo lepiej niż przed mistrzostwami świata. Trasa jest bardzo trudna, zanosi się na dwie godziny morderczej walki, a nie zamierzam się poddać - kończy "Pszczółka" Maja.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze