Mam twardy tyłek

2009-08-01 4:00

Sylwester Szmyd kolarstwo uprawia od 10. roku życia, ale na sukces czekał aż 21 lat. W czerwcu zdobył legendarną górę Mont Ventoux, a teraz ostrzy sobie zęby na pierwsze zwycięstwo w Tour de Pologne.

- Przez te wszystkie lata były momenty zwątpienia. Myślałem nawet, że już nigdy niczego nie wygram, ale siodełko od roweru nigdy mnie nie uwierało. Mam twardy tyłek - śmieje się w rozmowie z "Super Expressem" kolarz grupy Liquigas, który będzie gwiazdą rozpoczynającego się wyścigu. - Chciałbym zwyciężyć w ojczyźnie. Jeśli nie będę pierwszy w klasyfikacji generalnej, to powalczę na etapach górskich, bo tam czuję się najlepiej.

Przed "Wyścigiem Dookoła Polski" Szmyd trenował w górach w Andorze, ale na co dzień nie zapomina też o relaksie. - Najlepiej odpoczywam z kieliszkiem wina w ręku, słuchając muzyki Depeche Mode. Zbieram ich płyty, w kolekcji mam ponad sto - opowiada Szmyd. - Lubię też szybką jazdę na motorze, a niedługo zostanę pilotem lotniczym. Wylatam jeszcze kilka godzin, a potem czekają mnie egzaminy we Włoszech i Polsce. Skoro już prawie mam licencję, to może uda się przelecieć nad trasą Touru wprost do mety - dodaje z uśmiechem.

W startującym w niedzielę wyścigu kolarze będą mieli do "przelecenia" 1158 kilometrów. Tour rozpoczyna się w Warszawie, a metę siódmego, ostatniego etapu, zawodnicy przekroczą 8 sierpnia w Krakowie. - Oby wtedy była okazja, by świętować i otworzyć butelkę dobrego wina - dodaje Szmyd.

Najnowsze