Mama wsadziła mnie na rower

2008-09-05 7:00

- Gdyby nie mama, nie byłabym tym, kim jestem i nie byłoby medalu w Pekinie - mówi kolarka górska Maja Włoszczowska (25 l.), czule tuląc się do matki.

Piękne chwile wzruszenia, które przeżywaliśmy wszyscy, gdy śliczna, rozpromieniona Maja mijała metę, zdobywając wicemistrzostwo olimpijskie, to zasługa pani Ewy Włoszczowskiej. Matka kolarki od lat pasjonowała się rowerami i swoim hobby zaraziła małą Maję.

Ciągnięta na sznurku

- Na rowerach jeździliśmy praktycznie od zawsze. Kiedy miała 11 lat, co weekend wybieraliśmy się na długie przejażdżki. Potrafiliśmy przejechać nawet 80 kilometrów dziennie - zdradza mama srebrnej medalistki. - Pamiętam, że byłam podczepiona do roweru mamy sznurkiem. Kiedy byłam zmęczona, przestawałam pedałować i mama musiała mnie ciągnąć. Przyznam, że czasem korzystałam z tej opcji. Wtedy jeszcze mi się tak nie chciało jak teraz - śmieje się Maja.W 1997 roku razem z mamą wygrała Family Cup, amatorskie mistrzostwa Polski w kolarstwie górskim. - Wtedy pierwszy raz przeszło mi przez głowę, że może rzeczywiście Majka ma wielki talent i powinna się tym zająć na poważnie - wspomina pani Ewa. Maja rozpoczęła regularne treningi w Śnieżce w Karpaczu. Jej matka cały czas bardzo angażowała się w sportowy rozwój córki. Sponsorowała sprzęt i wyjazdy.

- To nie jest tani sport, a na etapie juniora trudno o sponsorów i pieniędzy brak - zauważa pani Ewa. - Bez pomocy rodziców nie ma szans na odpowiedni rozwój. Jestem jej największym fanem, ale kiedy przechodziła na zawodowstwo, miałam duże wątpliwości, czy to na pewno dobry pomysł. Bałam się, że z kolarstwa nie da się spokojnie wyżyć - przyznaje. Ryzyko bardzo się opłaciło...- Wyścig Mai oglądałam na stojąco - opowiada matka kolarki.

- Mama dobrze wiedziała, że będzie dobrze. Chciało mi się śmiać, kiedy po wyścigu przeczytałam SMS-a, którego wysłała mi wcześniej, jeszcze przed zawodami. Napisała: "Będzie srebro". Szkoda, że nie poszła do bukmachera, bo mogłaby sporo zarobić - żartuje Maja, która wciąż nie może oswoić się z ogromnym przypływem popularności. - Teraz jest moje pół godziny i staram się je najlepiej wykorzystać. Choć przyznam, że moje życie stanęło na głowie, praktycznie od kilku dni nie śpię!

Nie dla "Playboya"

Po sukcesie atrakcyjna sportsmenka dostała wiele ciekawych propozycji.

- Również z "Playboya" - zdradza. - Ale odmówiłam, bo taka forma promocji mnie nie interesuje.

Szkoda, choć... dla Czytelników "Super Expressu" Majka zrobiła wyjątek i możemy z dumą zaprezentować jej rozbierane fotki. Co prawda sprzed wielu lat, ale zawsze...

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze