Grający na co dzień w Bundeslidze w Wolfsburgu Mandzukić okazał się kilerem Irlandczyków, strzelił dwa gole głową. Chorwackie media już obwołały go królem strzelców EURO 2012.
- Jeśli dalej będziemy tak grać, nie powinniśmy obawiać się nikogo w tym turnieju. Jestem dumny, że moje gole dały nam zwycięstwo, a kibicom - wielką radość. Chciałbym podziękować mojemu ojcu, który zawsze mi powtarzał, że na pewno umiem strzelać gole głową. Jestem wysokim zawodnikiem i znakomicie czuję się w walce o górne piłki. Jeszcze nieraz to pokażę - mówi szczęśliwy Mandzukić.
Po meczu oglądaliśmy wybuch szalonej radości trenera Bilicia. Jak zwykle wyglądał nietypowo: do eleganckiego garnituru założył już mniej efektowną czarną czapkę na uszy.
Dla Bilicia to wyjątkowy turniej, ostatni w roli trenera reprezentacji Chorwacji.
Bez względu na to, co osiągną jego piłkarze, po EURO zostanie trenerem Lokomotiwu Moskwa.