Zbudował też potęgę żużlową w Pile, a jako wiceminister odpowiedzialny za sport zapisał się jako jeden z lepszych. Dziś rzuca mu się kłody pod nogi, gdy z wielkim powodzeniem prowadzi młodzieżową akademię Escola Varsovia na Tarchominie. Proszę i apeluję do Prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, by pochylił się nad tematem.
Kolejne gromy spadają na głowę Michała Probierza! Wystarczyła jedna decyzja selekcjonera
W nieodległej Łodzi nie dzieli się akademii wedle sympatii urzędników, a środki przekazywane na sport młodzieżowy są znacznie większe. Escola Varsovia, podobnie jak Polonia, skutecznie rywalizuje ze słynnymi klubami chwalącymi się nie wiadomo jaką pracą z młodzieżą i sprowadzającymi średnich obcokrajowców wagonami. Widocznie komuś się opłaca wstawianie do składu tylu cudzoziemców. Pisałem kiedyś o paskudnym procederze "pay back" czyli napychaniu kabzy przez obrotnych menedżerów, dyrektorów sportowych, nierzadko nawet prezesów i trenerów. Wszystko na koszt właściciela klubu. Czy to już przeszłość? Przypuszczam, że wątpię jak w tytule pysznej książki Bohdana Łazuki.
Rywalem Legii w LKE będzie serbska Backa Topola, miasteczko ledwie 14-tysięczne z dużą mniejszością węgierską. Radzę się przyjrzeć jak zbudowano tam drużynę opartą o chłopaków z sąsiedztwa. Takim zespołem była kiedyś właśnie Legia z okresu świetności. To nieprawda, że bez cudzoziemców ani rusz, cała tajemnica w dobrym skautingu i uczciwości wobec pracodawcy. Skoro o skubaniu kasy mowa, to przy zadłużonym po uszy wrocławskim stadionie dorabiali sobie lokalni politycy z odwołanym niedawno wiceministrem sprawiedliwości na czele. Doradzano za publiczne pieniądze jak unikać transparentności i nie przejmować się długami. Znowu zapłacą goście ZOO i konsumenci wody z kranu?
Igrzyska Paraolimpijskie zmierzają w kierunku dokładnie przeciwnym niż idea ich twórców. To miała być szansa na przeżycie pięknej sportowej przygody z udziałem pokrzywdzonych przez los. Rywalizacja niepełnosprawnych przeradza się w bezwzględną walkę działaczy. Ilość medali na tej imprezie nie powinna mieć znaczenia, chodzi o liczbę uśmiechów na twarzach uczestników. Tak nie jest, protest za protestem, gierki działaczy, chwyty poniżej pasa niczym podrabianie legitymacji szkolnych w moich uczniowskich czasach, by wygrać jakieś mistrzostwo dzielnicy czy powiatu.
Trenerzy piłkarscy powinni być wobec siebie solidarni, jak lekarze czy strażacy. Tymczasem wzajemne podgryzanie się to podcinanie gałęzi, na której wspólnie siedzą. Goncalo Feio kazał się wynosić trenującemu na sąsiednim boisku z Pogonią Grodzisk Mazowiecki Marcinowi Sasalowi, bo jakże to tak, drugoligowiec obok wielkiej Legii miałby truchtać? Gdy w tym samym miejscu zjawiła się reprezentacja Polski, butny Portugalczyk już tak wyrywny wobec Michała Probierza nie był. Pomrukuje też Marek Papszun, gdy Rakowowi nie idzie. A przecież żaden z wymienionych nigdy nie będzie polskim Mourinho czy Daumem, którzy mogli sobie pozwolić na więcej, ale po sukcesach, nigdy przed. Doradzam kroczenie drogą Jana Urbana. On nie musi zdobywać autorytetu grubiaństwem ani dezynwoltyurą. Facet strzelił 3 bramki Realowi Madryt, a jest kulturalny, życzliwy dla każdego. Rzadki okaz w czasach, gdy łokcie często okazują się ważniejsze od głowy.