MŚ siatkarzy 2010: Polska - Brazylia. Daniel Castellani: To już nie jest ta sama Brazylia

2010-09-30 17:30

To będzie wielka gra! W poprzednich MŚ siatkarzy Polska grała z Brazylią w finale. Teraz obie drużyny spotykają się już w II rundzie.

Nasi siatkarze wiedzą, że potrafią pokonać Brazylię. Dziś o 21.00 w Anconie chcą to zrobić w meczu II rundy mistrzostw świata. - To już nie jest ta sama Brazylia, co kilka lat temu - podkreśla trener Daniel Castellani (49 l.).

Canarinhos często ostatnio przegrywają, w sierpniu w Gdańsku Polacy pokonali mistrzów świata 3:2, po raz pierwszy od 8 lat. A podczas mundialu Brazylijczykom doszły problemy z kontuzjami. Porażka podopiecznych słynnego Bernardo Rezende (51 l.) w I rundzie MŚ z Kubą oznaczała grę w grupie z Polską i Bułgarią.

Przeczytaj koniecznie: Clijsters ma kłopoty z chodzeniem

Nasi gracze nie boją się walki w grupie śmierci. - Nieważne, na kogo trafiliśmy - twierdzi Zbigniew Bartman (23 l.). - Patrzymy na siebie i swoją grę. Mamy się przygotować na najbliższego przeciwnika, a potem myśleć o kolejnym - dodaje.

Trener Castellani odniósł już sukces, bo miesiąc temu zdjął brazylijską klątwę. Wygrał co prawda tylko jedno z 10 spotkań przeciwko Brazylii, ale to i tak lepszy bilans niż jego poprzednika, Raula Lozano, który nigdy z Polakami nie ograł "kanarków".

- Polska gra teraz bardzo dobrze, macie już wszystko, by walczyć o mistrzostwo świata - stwierdził wczoraj trener Rezende.

Patrz też: Radek Majewski grzał ławę

- Brazylia nie jest tym samym zespołem, który zdobywał złoto przed czterema laty w Japonii - uważa Castellani. - Po tym, jak przegrali dwa z trzech meczów kontrolnych z Niemcami, trener Rezende powiedział mi, że tak źle dawno nie grali.

Polacy zameldowali się w Anconie we wtorek po kilkugodzinnej podróży autobusem z Triestu.

W środę po południu trenowali. Włosi z właściwym sobie luzem traktują ekipy przybywające na wybrzeże Adriatyku. Hotel Sporting nie jest wzorem wygody, a gdy wczoraj zaczynała się konferencja prasowa z trenerami, nasz szkoleniowiec musiał jechać na trening, bo nikt nie sprawdził, że terminy zachodzą na siebie. - To przecież Italia... - uśmiecha się tylko Castellani i macha ręką na trudności.

Najnowsze