„Orzeł z Wisły” zapewnia, że ma świadomość, że aby walczyć o medal w Libercu, musi być przygotowany na sto procent. – I jestem przygotowany na sto procent – zapewnia.
To samo mówi trener Łukasz Kruczek (33 l.). – Adam prezentuje lepszą dyspozycję, niż można się było spodziewać. Miał z początku cięższy trening niż inni, a mimo to jakość jego skoków nie obniżyła się – komentuje.
Sam Małysz twierdzi, że z trenerem, który był nie tak dawno jego kolegą w kadrze, nie miał żadnej scysji. I chwali Kruczka:
– Łukasz ma świetne oko i nie próbuje zmieniać mnie, „starego”, bo wie, że to byłby największy błąd. Zawsze się dogadujemy. Czuję różnicę w tegorocznych przygotowaniach i ubiegłorocznych. Widzę w tym rękę profesora Jerzego Żołądzia, któremu zresztą zdaję relacje ze swoich ćwiczeń. Łukasz nie stawia tak mocno na trening kondycyjny jak dwaj poprzedni trenerzy kadry.
Pytanie „Super Expressu” o to, czy męczyłby się jeszcze do olimpiady 2010, gdyby do kolekcji nie brakowało złota olimpijskiego, trochę poirytowało Małysza: – Ależ to ma być przyjemność, a nie męka. Chcę cieszyć się skakaniem i dobrze się bawić. Tego mi ostatnio brakowało. Pozostałem przy sporcie, bo wciąż wierzę, że mogę wygrywać jak w sezonie 2006–07.