To nie był łatwy wieczór dla Zlatana i jego kolegów. W ćwierćfinale play-offów MLS walczyli o przejście do kolejnej fazy, ale musieli przełknąć gorzką pigułkę i pożegnać się z rozgrywkami. Zawód jest tym gorszy, że pogromcą Galaxy okazał się lokalny przeciwnik Los Angeles FC. Nic więc dziwnego, że emocje mogły sięgnąć zenitu, a zwłaszcza, że potyczka była bardzo emocjonująca i zakończyła się niezwykle wysokim wynikiem - 5:3.
Polecany artykuł:
Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek i stało się jasne, że zespół Ibry przegrał ważny pojedynek, rozpoczęło się show Szweda. Najpierw wdał się w sprzeczkę z członkami drużyny przeciwników i musiał być rozdzielany, potem natomiast opuszczając już murawę pokazał, co sądzi o kibicach Los Angeles FC.
Swojego podejścia do publiczności (w liczbie 20 tysięcy) nie ukrywał także po końcowym gwizdku, mówiąc: - Nie chciałbym nie zachować szacunku, ale dla mnie to było jak trening. Ten stadion jest zbyt mały. Jestem przyzwyczajony do gry przed 80 tysiącami widzów. Dla mnie to był spacerek po parku.
W swoim stylu odpowiedział także zapytany o to, czy zostanie w MLS na dłużej: - Nie wiem tego. Jeśli zostanę to będzie znakomita informacja dla MLS, ponieważ w ten sposób tę ligę śledzi cały świat. Jeśli odejdę to nikt nie będzie o niej pamiętał.
Przez dwa lata gry w Los Angeles Galaxy, Ibrahimović zanotował 58 występów, w których zdobył 53 bramki.