Jako przykład Bierhoff podał także grającego w drużynie narodowej Chorwacji Eduardo. Brazyliljczyk w wieku 15 lat przeniósł się do Zagrzebia, gdzie podpisał kontrakt z miejscowym Dinamem. 6 lat później zadebiutował w reprezentacji seniorskiej Chorwacji.
- Czy Eduardo czuje się naprawdę Chorwatem, skoro grał tam kilka lat temu? - pytał menadżer kadry wicemistrzów Europy w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Przeczytaj koniecznie: Niemcy - Grecja: Podyskutuj o meczu na czacie
Dostało się także starszemu z braci Boateng. Kevin-Prince urodził się i wychował w Niemczech, ale zdecydował się na grę w drużynie narodowej Ghany - skąd pochodzi jego ojciec. Sprawie smaczku dodawał fakt, że jego brat Jerome gra w reprezentacji Niemiec.
- Nie podoba mi się, że nagle reprezentant Niemiec może zostać reprezentantem Ghany - mówił Bierhoff.
Każdy z tych przypadków jest jednak ciężki do porównania. Kevin-Prince Boateng z powodzeniem mógłby walczyć o wyjściowy skład w niemieckiej kadrze, lecz w swojej decyzji kierował się przede wszystkim sentymentem do swoich korzeni.
Tego samego nie można powiedzieć o Polanskim i Boenischu, którzy po prostu nie mieli szans na grę w seniorskiej drużynie narodowej Niemiec (a dodajmy, że występowali w reprezentacjach młodzieżowych tego kraju). Mimo wszystko bardzo dobrze znają nasz język ojczysty, co pokazuje, że mieli styczność z polską kulturą i to poczucie polskości było w nich pielęgnowane.
Eduardo z kolei spędził w Chorwacji blisko dekadę swojego życia (1998-2007). Jako 19-latek po raz pierwszy zagrał w drużynie młodzieżowej, a po dwóch latach otrzymał szansę w seniorskiej reprezentacji.