Zakończone niedawno igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro przyniosły wielu kibicom na całym świecie mnóstwo emocji. Jednak na sukces organizatorów pracowało setki tysięcy osób, którzy nie byli na co dzień zauważani w telewizji. Jak się okazuje wiele z nich nadal nie obejrzało choćby przysłowiowego złamanego grosza za swoją pracę. Wśród nich znajdują się m.in. stadionowi spikerzy, prezenterzy, didżeje, którzy umilali czas fanom na trybunach oraz producenci transmisji z zawodów na olimpijskich arenach. To dzięki nim mogliśmy oglądać poczynania zawodników.
Pieniędzy nie dostali nie tylko Brazylijczycy, co już może budzić kontrowersje, ale również wiele zagranicznych firm, które pomagały organizatorom w obsłużeniu największej imprezy sportowej czterolecia. - To były moje siódme igrzyska i nigdy wcześniej nie było takich problemów. Zdarzały się trudne rozmowy o pieniądzach, ale one przynajmniej miały miejsce. W Rio jesteśmy zbywani milczeniem i wymówkami - mówi Rocky Bester z RPA, zatrudniony na umowę o dzieło, cytowany przez agencję Associated Press. Organizatorzy za opóźnienia w wypłacie pieniędzy winę zwalają na Międzynarodowy Komitet Olimpijski, a także głównych sponsorów. Mówią, że wciąż nie otrzymali od nich całej sumy. - Kilka potężnych międzynarodowych koncernów sponsorskich nie spłaciło jeszcze swoich zobowiązań - powiedział Mario Andrada, rzecznik prasowy komitetu organizacyjnego Rio 2016. Jak oszacował dług organizatorów wobec wszystkich wierzycieli wynosi ok. 32 milionów dolarów, czyli ok. 100 mln reali brazylijskich.
Organizatorzy igrzysk olimpijskich są winni 32 mln dolarów! Nie zapłacili wszystkim za pracę
Od zakończenia igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro minęło już trochę czasu, lecz na światło dzienne wyszła bardzo upokarzająca sprawa. Jak się okazuje setki pracowników musi prosić się o ciężko zarobione pieniądze, ponieważ organizatorzy nadal nie wypłacili należnego im wynagrodzenia. Jakby tego było mało, to całą winę za zaistniałą sytuację zwalają na... sponsorów imprezy i MKOL!