A przecież wśród zarzutów postawionych Gilewskiemu jest udział w zorganizowanej grupie przestępczej! I UEFA toleruje kogoś takiego?!
UEFA przysłała e-maila do wydziału sędziowskiego PZPN, w którym pyta, jak zamierzamy sobie poradzić z korupcją pożerającą polską piłkę. Sternicy UEFA martwią się zwłaszcza o sędziów, którzy niemal każdego dnia wpadają w ręce wrocławskiej prokuratury. UEFA obawia się, że niedługo zabraknie nam po prostu arbitrów. Tylko czy to jest powód, aby tak łagodnie traktować Gilewskiego? W zdumienie wprawiła nas informacja, jaką uzyskaliśmy wczoraj od b. prezesa PZPN Michała Listkiewicza (57 l.). Okazuje się, że Gilewski, który ma zakaz wykonywania zawodu nic sobie z tego nie robi. Łamie prawo i dobre obyczaje, za wszelką cenę trzymając się paska UEFA.
- Wczoraj Gilewski przeszedł w Nicei testy fizyczne, niezbędne do tego, by mógł dalej sędziować mecze pod egidą UEFA. Jak je zdał? Celująco! - mówi nam Listkiewicz. Szkoda, że UEFA nie widzi nic zdrożnego w tym, że w jej szeregach działa ktoś, kto ma tak poważne zarzuty. Jedynym, który może powstrzymać domniemanego członka piłkarskiej mafii, jest w takiej sytuacji polski sąd.
- Z tego, co wiem, adwokaci Grzegorza złożyli już w sądzie wniosek o cofnięcie mu zakazu wykonywania zawodu. Jeśli tak się stanie, to Gilewski wróci na boisko - informuje Listkiewicz.
W co gra Gilewski? Prokuratura twierdzi, że ma na niego mocne dowody. Prędzej czy później dojdzie do rozprawy sądowej i prawda wyjdzie na jaw. Gilewski za wszelką cenę chce jednak jechać na mistrzostwa świata w 2010. Może liczy na to, że do tego czasu nikt mu niczego nie udowodni?
A wracając do e-maila z UEFA do PZPN. Działacze związkowi próbują bagatelizować sprawę, mówiąc, że to rutynowa korespondencja. To nie do końca prawda, bo jednak w innych krajach sędziowie nie trafiają codziennie do aresztu. Polska stara się o przyjęcie do konwencji sędziowskiej, co gwarantuje całkiem niezłe pieniądze na szkolenie arbitrów - 200 tysięcy franków za rok. Tyle że najpierw związek musi pokazać, że ma sędziów wzbudzających zaufanie. Zważywszy na to, że liczba zatrzymanych rośnie lawinowo, to PZPN może mieć z tym problemy.