Pierwsza ofiara korupcji?!

2009-02-24 8:00

Sławomira Rutkę (33 l.) znalazła żona wracająca z pracy. Dzieci (7 i 2 lata) nie było w domu. Nim się powiesił, zawiózł je do teściów. Jego nazwisko pojawiło się wśród piłkarzy zamieszanych w aferę korupcyjną w Koronie Kielce.

Były piłkarz Widzewa, Legii i Korony Kielce, a ostatnio trener Prochu Pionki, załamał się nagle i trudno jednoznacznie odpowiedzieć, co pchnęło go do samobójstwa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak założyć, że zadecydowały trzy czynniki - udział w korupcji, kłopoty finansowe i rodzinne.

Nazwisko Rutki pojawiło się wśród piłkarzy zamieszanych w aferę korupcyjną w Koronie Kielce. Prowadzący śledztwo prokurator Edward Zalewski mówi: - Nie był w sprawie nikim ważnym, współpracował z prokuraturą, zgodził się na jedną z najniższych kar - dwa lata w zawieszeniu na cztery, do tego grzywna przekraczająca 5 tysięcy złotych - informuje Zalewski.

Za udział w procederze korupcyjnym Rutka, zwany Łydą, został zwolniony z Korony. Na czym konkretnie polegała jego wina? Zrzucał się wraz z innymi piłkarzami na premie dla korumpowanych sędziów. Po odejściu z kieleckiego klubu nastały dla niego ciężkie czasy.

W młodości całkowicie postawił na piłkę, więc nie zdobył żadnego wykształcenia ani innych umiejętności (nie skończył nawet zawodówki). Przez to trudno było mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W ciężkich czasach pomocną dłoń wyciągnął do niego Mariusz Grabowski, biznesmen z Pionek. Namówił go do przyjęcia roli grającego trenera Prochu Pionki, zespołu z okręgówki. Rutka długo się wahał, ale w końcu przystał na propozycję. Grabowski pomógł mu też podjąć pracę w lokalnym urzędzie miejskim. Sławek chodził po mieszkaniach i sprawdzał liczniki. No i trenował Proch... W pamięci zawodników na zawsze pozostanie jako fajny, pogodny człowiek.

- Sławek był super. Nauczył nas więcej niż którykolwiek trener przed nim. Jeszcze w sobotę kopaliśmy razem piłkę i śmialiśmy się z jego żartów. A potem się zabił... Nikt z nas tego nie rozumie - mówią Karol Klimowicz i Mateusz Szczepański, dwaj piłkarze Prochu. Desperackiego kroku Rutki nie rozumieją tym bardziej jego sąsiedzi z ulicy Leśnej w Pionkach.

- Rutkowie mieszkali tu od dwóch lat. Spokojna rodzina, dzieci zadbane, żadnych ekscesów. To był bardzo miły sąsiad - mówią ci, którzy mieszkali tuż obok Sławka.

W mieszkaniu Rutków wczoraj po południu nie było nikogo. Żona z ojcem pojechali do kostnicy, aby zawieźć ubranie. Pogrzeb odbędzie się już dzisiaj, ponieważ prokuratura zakończyła dochodzenie, uznając, że była to śmierć samobójcza. I znów wraca pytanie - dlaczego? Nieoficjalnie w Pionkach można usłyszeć, że Rutkę dobijały artykuły w lokalnej prasie, gdzie ciągle określano go mianem aferzysty. Do tego miały dojść kłopoty rodzinne i finansowe.

Najnowsze