- To nic nowego. Plecy bolą mnie, odkąd pamiętam - mówi "Super Expressowi" Małachowski, gdy odwiedziliśmy go na treningu w warszawskiej AWF przed wyjazdem na drużynowe ME w Gateshead. - Skutecznie zapanować nad nimi potrafi tylko jeden fizjoterapeuta: Andrzej Krawczyk. Do końca lutego był on na stałe zatrudniony przy moich treningach. Teraz już nie. Są oszczędności. Czasami "nastawi" moje mięśnie, ale tylko po przyjacielsku, prywatnie.
Widzieliśmy zbawienny efekt tych działań. Półtorej doby po "nastawianiu" Małachowski wyrywał pewnie sztangę ważącą najpierw 50 kg, potem 90, wreszcie 120 kg. I tylko przy tym największym ciężarze przyznał się, że lekko zabolało go w lędźwiach.
- Najbardziej bolało mnie w Oslo, gdzie zaliczyłem "zerówkę". Bolało tak mocno, że potrzeba byłoby ostrych słów, by to wyrazić. Jak zakłuło, to oddychać nie mogłem - zdradza dyskobol.
Dlaczego światowy lider nie może na co dzień korzystać z zaufanego fizjoterapeuty? Wyjaśnia trener Piotr Bora, szef szkolenia PZLA:
- Piotr Małachowski nie jest obecnie medalistą igrzysk ani mistrzostw świata, a tylko tacy mogą korzystać z indywidualnego fizjoterapeuty. Tak mówią przepisy. Kiedy jest w Warszawie, może udać się do dwóch fizjoterapeutów, którzy obsługują kadrę narodową. Ale na indywidualnego musi zapracować. I wierzę, że jest na dobrej drodze ku temu. Poczekajmy do mistrzostw świata w Moskwie.
Oby tylko bóle i przepisy nie okazały się mocniejsze od dyskobola. Na razie pojawiła się jaskółka nadziei: PZLA zatrudni Andrzeja Krawczyka podczas lipcowego zgrupowania w Spale.
Nie przegap!
Drużynowe ME w lekkoatletyce. Sobota TVP Sport 16.05. niedziela TVP Sport 14.25 i Eurosport 15.30
None