Przez 90 minut meczu zapotrzebowanie na wodę było bardzo niskie. Gwałtowanie rosło w przerwie spotkania oraz tuż po jego zakończeniu.
Najniższe było w kulimancyjnych momentach konfrontacji, kiedy bramkę strzelał Robert Lewandowski oraz gdy karnego bronił Przemysław Tytoń.
Wniosek? Życie w łazienkach i kuchniach zamiera podczas meczów EURO 2012, choć oczywiście w przypadku meczów biało-czerwonych na nieco większą skalę.