Młodsi koledzy nie poszli w Londynie śladem słynnych poprzedników. Gładka porażka 0:3 z Rosją w ćwierćfinale zakończyła z hukiem występ biało-czerwonych w igrzyskach.
- Przyczyn jest wiele i najlepiej powinien je znać sztab szkoleniowy - mówi "Super Expressowi" Wójtowicz. - Polakom zdarzył się słabszy dzień z Bułgarami, ale kiedy zawiedli z Australią, mocno się już zaniepokoiłem - przyznaje mistrz olimpijski i mistrz świata. - Rosyjska lekcja potwierdziła, że to nie był przypadek.
Wójtowicz uważa, że kadrze brakuje lidera, kogoś takiego jak Michajłow w Rosji, Stanley w USA, Łasko w Italii.
- Ci gracze potrafią skończyć ataki z każdej piłki, radzą sobie w akcjach sytuacyjnych, przy potrójnym bloku. My nie mamy takiego egzekutora - twierdzi Wójtowicz. I dodaje, że z rolą gwiazdy numer jeden biało-czerwonych nie radzi sobie Bartosz Kurek (24 l.).
- Był cieniem samego siebie, a z Rosją zawiódł totalnie. I nie mówmy, że się spalił. W końcu Kurek gra w kadrze nie od dziś. Nie uważam też, by był za młody. Przecież Michajłow jest w tym samym wieku. A ja to niby ile miałem lat w Montrealu? 23, czyli byłem rok młodszy - zauważa Tomasz Wójtowicz.
I zastanawia się, czy presja oczekiwań nie przygniotła siatkarzy.
- Wszyscy wieszali im na szyjach złoto, a gracze z meczu na mecz słabli. Kiedy nie czujesz się mocny, gra siada. 36 lat temu jechaliśmy po złoto, bo tak zapowiedział Wagner. Tylko że wtedy czuliśmy się piekielnie silni i to nas niosło. Przykro mi, że nie ma sukcesu i znowu trzeba odkopywać muzealne eksponaty - śmieje się jeden z najsłynniejszych polskich siatkarzy.
ĆwierĆfinały siatkarzy
Rosja - Polska 3:0
Włochy - USA 3:0
Brazylia - Argentyna 3:0
Bułgaria - Niemcy 3:0
Półfinały (w piątek):
Bułgaria - Rosja (16.00),
Włochy - Brazylia (20.30)