Marco Huck, mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej, robił wszystko, żeby wygrać. Choć bukmacherzy nie dawali mu szans, rzucił się na ważącego o 9 kg więcej czempiona i kilka razy Rosjanin był na skraju nokautu. Po ostatnim gongu Powietkin ledwie dowlókł się do swojego narożnika. Huck triumfował i był pewny, że wygrał. Tymczasem jeden sędzia wypunktował remis (114:114), dwaj pozostali przyznali zwycięstwo Rosjaninowi (116:112, 116:113), który przyjął dużo potężnych bomb, ale w sumie był nieco aktywniejszy i wyprowadził więcej ciosów.
Tysiące kibiców w Porsche Arenie w Stuttgarcie wygwizdały werdykt. Huck także nie krył, co o nim sądzi. - To ja wygrałem tę walkę, to ja powinienem być mistrzem. Wszyscy widzieli, jak to wyglądało. Ten facet nie miał siły stać pod koniec walki, a sędziowie uznali, że jest mistrzem - wścieka się Huck. - Mam nadzieję, że przynajmniej dostanę walkę rewanżową.
Jego zdanie podziela wielu ekspertów, między innymi Freddie Roach, trener słynnego Manny'ego Pacquiao. - Moim zdaniem w tej świetnej walce lepszy był Huck - mówi Roach. - Nie wiem, jaką walkę oglądał sędzia, który uznał, że Niemiec wygrał tylko 4 rundy - dodaje Dan Rafael, ekspert amerykańskiej stacji ESPN.
Powietkin zdaje sobie sprawę, że nie takiej postawy spodziewali się po nim jego kibice.
- Nie wiem, co się stało. Może po prostu nie doceniłem rywala. Miałem w tej walce spore problemy - przyznaje niepokonany Rosjanin, dla którego było to 23., ale zdecydowanie najtrudniejsze zwycięstwo w karierze. Niemiec w debiucie w wadze ciężkiej poniósł 2. porażkę jako zawodowiec (wygrał 34 razy).