Stary, przebiegły trenerski lis Lenczyk wybrał na mecz z Polonią taktykę uważnej obrony i czekania na kontrę, która rozstrzygnie losy pojedynku. Okazja nadarzyła się w 81. minucie, kiedy to Waldemar Sobota (24 l.) objechał zwrotnego jak koparka Janusza Gancarczyka (29 l.) i strzałem w długi róg pokonał Sebastiana Przyrowskiego (30 l.)
- Prochu nie wymyślę. Gramy na miarę naszych aktualnych możliwości - mówił po meczu Lenczyk, który nie mógł w sobotnim meczu skorzystać z liderów drużyny, kontuzjowanych Sebastiana Mili i Przemysława Kaźmierczaka.
Szkoleniowiec Polonii Jacek Zieliński był tak wściekły na swoich zawodników, że na konferencji prasowej w ogóle się nie pojawił. I trudno mu się dziwić, bo jeszcze przed przerwą "Czarne Koszule" powinny prowadzić różnicą kilku bramek.
W pierwszych 45 minutach goście praktycznie nie opuszczali swojej połowy, a poloniści nie potrafili przedrzeć się przez obronne zasieki "wojskowych". Gdy już gospodarze dochodzili do sytuacji strzeleckich, to albo fatalnie pudłowali, albo świetnie bronił Marian Kelemen.