Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:0. Lenczyk zdobył stolicę

2011-05-03 1:01

Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk (69 l.) mógłby napisać podręczniki dla początkujących trenerów pod tytułem "Jak wygrywać mecze bez napastników". Nie mając w składzie żadnego napastnika, przyjechał do Warszawy i przerwał w sobotę passę czterech wygranych z rzędu Polonii. A w marcu wygrał z Legią na Łazienkowskiej 2:1.

Stary, przebiegły trenerski lis Lenczyk wybrał na mecz z Polonią taktykę uważnej obrony i czekania na kontrę, która rozstrzygnie losy pojedynku. Okazja nadarzyła się w 81. minucie, kiedy to Waldemar Sobota (24 l.) objechał zwrotnego jak koparka Janusza Gancarczyka (29 l.) i strzałem w długi róg pokonał Sebastiana Przyrowskiego (30 l.)

- Prochu nie wymyślę. Gramy na miarę naszych aktualnych możliwości - mówił po meczu Lenczyk, który nie mógł w sobotnim meczu skorzystać z liderów drużyny, kontuzjowanych Sebastiana Mili i Przemysława Kaźmierczaka.

Szkoleniowiec Polonii Jacek Zieliński był tak wściekły na swoich zawodników, że na konferencji prasowej w ogóle się nie pojawił. I trudno mu się dziwić, bo jeszcze przed przerwą "Czarne Koszule" powinny prowadzić różnicą kilku bramek.

W pierwszych 45 minutach goście praktycznie nie opuszczali swojej połowy, a poloniści nie potrafili przedrzeć się przez obronne zasieki "wojskowych". Gdy już gospodarze dochodzili do sytuacji strzeleckich, to albo fatalnie pudłowali, albo świetnie bronił Marian Kelemen.

Najnowsze