Rafał najpierw w kapitalnym stylu zwyciężył na 5. i 6. etapie, a swoją przewagę nad rywalami potwierdził podczas kończącej TdP jazdy indywidualnej na czas ulicami Krakowa (25 km). Pojechał świetnie i o osiem sekund wyprzedził w klasyfikacji generalnej Hiszpana Jona Izaguirre (25 l., Movistar). Na mecie szczęśliwy opowiadał o:
Tak zaczynała się bajka Rafała Majki
najbliższych i narzeczonej Magdzie:
- Wiem, że rodzina zawsze mnie wspiera. Za to im bardzo dziękuję. Podobnie jak Magdzie, że jest ze mną, mimo że tak często nie ma mnie w domu. Dziękuję jej za cierpliwość, z jaką na mnie czeka i zawsze mi kibicuje. To zwycięstwo w Tourze to również sukces moich najbliższych.
Polakach w Tinkoff-Saxo:
Kapelusze z głów przed całą drużyną. Wszyscy bardzo ciężko na mnie pracowali. Na każdym etapie mogłem liczyć na pomoc chłopaków. Bardzo dobrze z roli ochroniarza wywiązał się Paweł Poljański. Nieocenioną pracę wykonał nasz masażysta Arek Wojtas. Każdego dnia po ciężkiej trasie swoimi masażami stawiał mnie na nogi. Jest prawdziwym mistrzem w swoim fachu. To opinia nie tylko moja, ale wszystkich kolarzy w naszym teamie.
jeździe indywidualnej na czas na ostatnim etapie:
- Jechałem na więcej niż 120 procent. Pełen gaz od startu do mety, bo na takim krótkim dystansie jak 25 km nie można się oszczędzać. Puls podskoczył, serce mi biło mocno, ciężko się oddychało. Tylu kibiców na trasie, a ja tak naprawdę nikogo nie widziałem. Pełna koncentracja.
o Tour de Pologne:
- Tak naprawdę nie wiedziałem, w jakiej będę formie po dwóch bardzo ciężkich wyścigach - Giro d'Italia i Tour de France. Bałem się, jak zareaguje organizm. Wystartowałem dla naszych kibiców, którzy kapitalnie mnie dopingowali. I udało się! Po tylu latach Polak znów jest najlepszy. Dokonałem tego! Opłacało się ciężko trenować. To co teraz czuję, to szczęście, to najlepsza zapłata za siedem godzin treningu na rowerze każdego dnia.
ostatnich sukcesach:
- To był dla mnie idealny miesiąc. Pięć zwycięstw. Dwa etapy w TdF, dwa w TdP i kryterium w Belgii między tymi dwoma wyścigami. Wszystko ułożyło się idealnie. Zrzucałem bombę, rywale zostawali z tyłu, a ja odjeżdżałem. Super! Dzięki wygranym w Wielkiej Pętli wreszcie się odblokowałem. Nie boję się atakować. Idę śmiało do przodu. Zrozumiałem, że jak mnie boli, to jeszcze bardziej boli tych, którzy jadą za mną.
planach:
- Teraz muszę trochę zwolnić. Chcę mieć siły na następny sezon. Najbardziej marzę o odpoczynku. Przede mną jeszcze jeden start. W Kolorado. Ale nie będę się szarpał. Chcę ten wyścig przejechać spokojnie.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail