Majka, który w tegorocznym Giro d’Italia zajął znakomite szóste miejsce, w najbliższych tygodniach miał odpoczywać i regenerować siły. Tymczasem w sobotę, już z lotniska w Balicach, zdradził nam: - Dostałem polecenie, by lecieć do Włoch, a stamtąd do Belgii gdzie na zgrupowaniu przebywa drużyna. To dla mnie totalne zaskoczenie. Miałem powoli przygotowywać się do dalszej części sezonu - Tour de Pologne i być może Vuelta Espana. Nie wystartowałem nawet w mistrzostwach Polski, a tu taka niespodzianka. Od dyrektora sportowego Bjarne Riisa dowiedziałem się, że podczas Tour de France będę pierwszym pomocnikiem Alberto Contadora. To wielki zaszczyt i wyróżnienie, ale wszystko wydarzyło się tak szybko, że jeszcze nie zdążyłem się oswoić z myślą, że pojadę w TdF.
Zobacz: Trwa ekspansja Tour de Pologne. Wyścig wystartuje z...
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy na start Polaka w TdF nalegał sam właściciel grupy, rosyjski miliarder Oleg Tinkow, który w grudniu kupił drużynę od zwycięzcy Tour de France z 1996 roku Duńczyka Bjarne Riisa, którego pozostawił na stanowisku głównego menedżera ekipy. Tinkow był we Włoszech podczas Giro i start Majki tak bardzo przypadł mu do gustu, że nie wyobrażał sobie, by zabrakło Polaka w drugim najbardziej prestiżowym wieloetapowym wyścigu świata.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail
