Uśmiechnięty zawodnik z Kraju Kawy stanowi niemalże synonim radości czerpanej z gry w piłkę nożną. Po występach w Europie w barwach Paris Saint-Germain, FC Barcelona oraz AC Milan, Ronaldinho w 2011 roku powrócił do Brazylii, gdzie jeszcze przez 4 lata kontynuował karierę. Jego ostatnim klubem - i to tylko przez niespełna 3 miesiące - było Fluminense. Od jesieni 2015 roku zdobywca Złotej Piłki pozostawał bez klubu, ale oficjalnie przygodę z futbolem zakończył dopiero w styczniu 2018.
Od tego czasu o Brazylijczyku było głośno z przyczyn pozasportowych. Media dowiedziały się m.in., że żyje w jednoczesnym związku z dwoma partnerkami. Co ciekawsze, kobiety doskonale o tym wiedzą i respektują taki układ. Jesienią ubiegłego roku natomiast opublikowano informację, iż gwiazda została ukarana przez brazylijski sąd w przeliczeniu dwoma milionami euro kary za nielegalną budowlę na terenie jeziora Guaiba w Porto Alegre. Sęk w tym, że grzywny nie dało się pobrać, gdyż na koncie wielkiego niegdyś piłkarza znajdowało się... pięć euro! Zasądzono zatem zatrzymanie jego paszportu.
Towarzyski mecz kolumbijskiego Santa Fe ma się odbyć 17 października w stolicy tego kraju, Bogocie. Włodarze klubu dzięki zakontraktowaniu Ronaldinho liczą na sowity zarobek - wejście na spotkanie jest oczywiście biletowane. Sęk w tym, że według gazety "Independent" były gracz m.in. Barcelony może mieć spore problemy z opuszczeniem Brazylii. Od czasu zainkasowania jego paszportu minęło już sporo miesięcy i nigdzie nie poinformowano, że dokument wrócił do właściciela.