Żaden z czołowych skoczków nie obudził się wczoraj z noworoczną niemocą i drugi konkurs Turnieju Czterech Skoczni był bardzo ciekawy. W niemieckim kurorcie Garmich-Partenkirchen raz jeszcze wszystkim rywalom popalić dali Austriacy, zajmując połowę miejsc w czołowej dziesiątce, w tym dwa pierwsze. Andreas Kofler (26 l.), czwarty w Ga-Pa, utrzymał prowadzenie w turnieju. Fenomenalnym Austriakom podskoczył jedynie Simon Ammann, który poprawił aż o 2,5 metra rekord obiektu (skoczył 143,5 m).
Nim jednak doszło do noworocznej rywalizacji, mieliśmy dwie dyskwalifikacje w sylwestrowe popołudnie. Właśnie Ammann i Kofler polecieli najdalej w kwalifikacji, ale później okazało się, że ich kombinezony nie spełniają norm. W konkursie wystąpić mogli tylko dzięki temu, że zajmują miejsca w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej.
Po pierwszej serii wczorajszego konkursu odpadli Stefan Hula i Krzysztof Miętus (ten drugi wyeliminowany przez Małysza). Kamil Stoch w drugiej serii skoczył bliżej niż w pierwszej, co dało mu 23. miejsce. Adam Małysz skończył tuż za czołową dziesiątką.
- Zaczynam atakować jeszcze przed progiem, przez co nie ma płynnego przejścia do wybicia - przyznaje Małysz. - Ale taki błąd można wyeliminować jednym udanym skokiem.