Po tym spotkaniu Lech Poznań ma tylko teoretyczne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. A nie powinien mieć ich w ogóle. Polonia była nieco lepsza i prowadziła przez niemal cały mecz. Nie utrzymała jednak przewagi do końca dzięki... dziwnej decyzji sędziego Roberta Małka (38 l.) i jego asystenta Krzysztofa Myrmusa. Semir Stilić (22 l.), który asystował przy golu na 3:3 strzelonym przez Hernana Rengifo (26 l.), chwilę przed kluczowym podaniem przyjął piłkę ręką. A jeszcze kilka sekund wcześniej dwóch graczy Lecha było na spalonym... - Facet śmiał mi się w twarz, chociaż wiedział, że popełnił błąd - krytykuje liniowego Grembocki. - Do pana Małka nie mam żadnych pretensji, sędziował znakomicie. Ale powinien sobie zmienić współpracowników. Bo takich ludzi trzeba z futbolu eliminować. Moi chłopcy ryzykują zdrowie, ja walczę o życie, o nowy kontrakt. A taki... stoi z boku i się śmieje - wścieka się trener Polonii.
Chwilę po bramce Rengifo sędzia Małek wyrzucił na trybuny trenera Grembockiego, który w duecie z Radosławem Majdanem (37 l.) obrzucili solidną porcją bluzgów arbitra liniowego.
- Każdy ma jakieś granice wytrzymałości, moje zostały rozciągnięte do maksimum - tłumaczy się trener. - Mnie gamonia nie szkoda. Bo gamoń na zawsze pozostanie gamoniem. Gdybym nie był abstynentem, tobym się upił - dodaje.
Zwycięstwo Polonii z Lechem w praktyce zapewniłoby "Czarnym Koszulom" grę w europejskich pucharach. Remis sprawił, że w ostatniej kolejce poloniści będą musieli szukać punktów w meczu z mającym nóż na gardle Górnikiem.
- I pewnie każdy postawi na zabrzan, ale ja przestrzegam przed skazywaniem nas na porażkę - twierdzi Łukasz Trałka (25 l.). - Jeśli zagramy na Śląsku tak jak z Lechem, to wygramy i awansujemy do europejskich pucharów - mówi niepocieszony pomocnik Polonii.
W znacznie lepszym nastroju byli Józef Wojciechowski (61 l.) i Michał Listkiewicz (56 l.). Około 20 ślicznych uczestniczek konkursu miss, które pojawiły się na meczu, z każdej strony otoczyło siedzących na trybunie VIP-ów właściciela Polonii i byłego prezesa PZPN. Pewnie dlatego ani remis "Czarnych Koszul", ani błędy sędziowskie nie były w stanie zdjąć uśmiechów z twarzy obu panów.