Aż wierzyć się nie chce. Tomasz Sikora za kilka tygodni skończy 35 lat. Na szczęście nasz najlepszy biatlonista nie odchodzi ze sportu. Wkrótce rozpoczyna szesnasty sezon startów w Pucharze Świata.
– W poprzednim sezonie nie udało mi się w fajny sposób zakończyć kariery. Chciałbym więc tej zimy powrócić do czołowej dziesiątki świata. A poza tym nie czuję się jeszcze spełniony w biatlonie. Wśród wielu marzeń dwa są niespełnione: choćby na jeden dzień założyć kamizelkę lidera Pucharu Świata, a o drugim może pomówimy za dwa lata... – deklaruje wicemistrz olimpijski, który na pewno marzy o złotym krążku igrzysk w Vancouver 2010.
„SE”: – A czy zabezpieczył się pan przed infekcjami, które odebrały panu formę w poprzednim sezonie?
– To zabezpieczenie już jest, w mojej głowie. Jestem mądrzejszy i nie będę pił zimnych napojów w trakcie biegu. Jeżeli coś mi się przydarzy, to już nie z mojej winy. A póki co czuję się fizycznie i psychicznie lepiej niż rok temu, a moja dyspozycja strzelecka latem była najlepsza od bardzo dawna.
Sikora wraz z reprezentacją odleciał na treningi do Skandynawii.