- Chciałem zabrać żonę, bo od tylu lat jeździłem zawsze sam. Ale niestety, Polski Komitet Olimpijski nie za bardzo był za tym i nie wywiązał się z tego, co tam gdzieś uzgadnialiśmy - powiedział Małysz telewizji Orange Sport.
- Do Soczi jeszcze zostało parę dni. Zobaczymy Ja na pewno bardzo chciałbym tam pojechać, jeśli miałbym komuś pomóc. Jeśli jechać tylko po to, żeby być, to to nie jest moje zadanie - podkreśla.
Apoloniuszowi Tajnerowi (60 l.), który był trenerem Małysza, a teraz jest szefem misji olimpijskiej, zależy na obecności Adama podczas rywalizacji w Soczi.
- Nic nie słyszałem o tym, aby Adam uzależniał swój wyjazd od zabrania ze sobą Izy. My w każdym razie bardzo liczymy na jego udział, bo miał dobry wpływ na ekipę w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Val di Fiemme - powiedział nam Tajner.
Zobacz koniecznie: Soczi 2014. Skład Polaków na IO. Mamy 12 szans medalowych
O możliwość włączenia Izabeli Małysz do polskiej ekipy zapytaliśmy sekretarza generalnego PKOl Adama Krzesińskiego (49 l.).
- Adam Małysz pytał nas o taką możliwość jesienią. Wyjaśniliśmy, że procedury akredytacji nie pozwalają na akredytowanie osób towarzyszących. Ten przywilej przysługuje tylko członkom MKOl, którzy mogą zapraszać swoich gości. Przyjął to do wiadomości i od tamtego czasu nie wracał do sprawy ani wobec mnie, ani wobec prezesa Kraśnickiego - twierdzi Krzesiński.
Nas taka argumentacja nie przekonuje. Małysz za to, co zrobił dla polskiego sportu, zasługuje, żeby zapraszać jego i rodzinę do trzeciego pokolenia na zimowe igrzyska, jeśli tego sobie "Orzeł" życzy. Przy odrobinie dobrej woli Polski Komitet Olimpijski mógłby znaleźć miejsce w ekipie olimpijskiej dla Izy Małysz z puli sponsorskiej PKOl. Z tego co wiemy są takie możliwości. Trzeba tylko chcieć.