Karolina Naja i Anna Puławska

i

Autor: Rafał Oleksiewicz Karolina Naja i Anna Puławska

Kajakarstwo

Świetna sobota polskiego kajakarstwa! Pięć medali na mistrzostwach Europy!

2022-08-20 21:16

Nie ma mocnych na polskie kajakarki! Karolina Naja i Anna Puławska, które na początku sierpnia sięgnęły po mistrzostwo świata w konkurencji K2 500 metrów w sobotę w Monachium, w tej samej konkurencji, zdobyły złoty medal mistrzostw Europy! Sobota była świetnym dniem też dla pozostałych polskich kajakarzy, bo w sumie tego dnia zdobyli oni pięć medali.

- Prezentujemy naprawdę wysoki poziom i czujemy się mocne, dlatego tyle radości mam ze szlakowania takich wspaniałych osad. Fajnie, że dziewczynami stworzyłyśmy taką mini-drużynę całej czwórki. Cieszę się z tego poziomu, bo to jest naprawdę wielka przyjemność obcowania i pływania razem – mówiła po odebraniu złotego medalu Karolina Naja. Polki, tak jak to mają w zwyczaju, zdecydowanie wyprzedziły swoje rywalki.

– Umiemy zdobywać te medale. Wiemy, że finały, gdy popłyniemy swój wyścig od początku do końca, należą do nas. To był nasz wyścig, ponieważ płynęłyśmy swoje. Gdy dopłynęłyśmy do mety nawet nie wiedziałam, które jesteśmy, ponieważ dopiero po przekroczeniu linii spojrzałam, że i po lewej, i po prawej nikogo nie ma. Była ogromna radość, ale dalej jest cel, bo przede mną jeszcze dwa finały – dodała Puławska, która podkreśliła, że jako grupa polskie kajakarki wywalczyły awanse do trzech finałów olimpijskich, co dobrze wróży przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata w Duisburgu, które będą jednocześnie przepustką do igrzysk w Paryżu.

Ale nie tylko Naja i Puławska pokazały się z dobrej strony na torze w Monachium, bo kolejny – już trzeci – medal wśród polskich kajakarek dorzuciła Marta Walczykiewicz, trzecia w konkurencji K1 200 metrów.

– Cieszę się, że pokazałam ten pazur, że go jeszcze posiadam. Przez chwilę myślałam, że będzie złoto i dlatego troszkę na mecie byłam rozczarowana, bo wiedziałam, że byłam przygotowana na ten złoty medal, ale też wiem, że było tam bardzo ciasno i o tym, czy ja byłam trzecia, czy pierwsza, czy mogłam być również czwarta, decydowały tak naprawdę setne sekundy. Dlatego teraz już się cieszę – mówiła Walczykiewicz.

Wcześniej, bo w piątek, srebrny medal w K2 1000 metrów wywalczyły Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk, a jeszcze w niedzielę Polki czekają finały w K1 500 metrów (Puławska) i K4 500 metrów (Naja, Puławska, Dominika Putto i Adrianna Kąkol). Polską reprezentację wspiera sponsor polskiego kajakarstwa PGE Polska Grupa Energetyczna.

– Polki zawsze były typowane do miejsc na podium, nawet, gdy cofniemy się o piętnaście lat. A teraz się zmieniło, bo jesteśmy już typowane do pierwszych miejsc. Każda z nas jest częścią tej drużyny i każda z nas wnosi jakąś cegiełkę do tego końcowego wielkiego sukcesu. Jest nas dużo, bo jest cała kadra seniorska, która pływała naprawdę szybko i mamy bogate zaplecze w postaci kadry młodzieżowej, która jedzie na młodzieżówkę i po prostu zgarnia cały worek medali. W czym tkwi ten fenomen polskich kajaków? W trenerze? Myślę, że też, ale też w ambicjach każdej z nas, naszej wytrwałości. Po prostu każda z nas chce sama zrealizować swoje marzenia, a nie czeka, aż one się same zrealizują – tłumaczyła Walczykiewicz.

– Tutaj ukłony dla trenera Tomasza Kryka, bo takiego miał założenia od kiedy pamiętam, a to już jest tak naprawdę trzynaście lat, żeby zbudować silną drużynę. Dołączają do nas młode zawodniczki, przekazujemy sobie wiedzę bez żadnych tajemnic, ponieważ wiemy, że i my będziemy silniejsze. To wielka radość, że jestem w tym miejscu, w którym jestem razem z całą drużyną. Kajaki to tak naprawdę całe moje życie i cała moja pasja. Cieszę się, że mogę się realizować jako kobieta, jako matka i rywalizować z najlepszymi na świecie – dodała Naja.

Powody do radości mieli również kajakarze, bo Jakub Stepun i Bartosz Grabowski wywalczyli srebrny medal w konkurencji K2 200 metrów. Co ciekawe, po biegu trener Ryszard Hoppe miał do nich spore pretensje.

– Nie udało się na starcie, bo uderzyliśmy lekko blok, ale udało się nadrobić i wywalczyć srebrny medal po bardzo dobrej drugiej części dystansu. W tym roku dużo się poprawiliśmy. Nawiązaliśmy rywalizację na mistrzostwach świata seniorów, więc widać, że idziemy w dobrym kierunku – mówił Grabowski

– Trzeba ten błąd wyeliminować i będzie dobrze. Nasz trener jest bardzo ambitny i bardzo w nas wierzy, więc dlatego taka była jego reakcja – dodał Stepun.

Dwa krążki na swoim koncie zapisali też kanadyjkarze – Sylwia Szczerbińska i Julia Walczak w C2 500 metrów oraz Oleksii Koliadych w C1 200 metrów.

– Ten wyścig był w naszym stylu. Mamy dużo mocniejszą drugą połowę dystansu i byłyśmy na to przygotowane, że ruszymy wtedy, kiedy mamy ruszyć. Ale ta pierwsza połowa jest jeszcze do wypracowania i zrobimy wszystko, żeby się poprawić – opowiadała Szczerbińska.

– Wiedziałam, że będzie medal, nawet krzyczałam, że będzie złoto, ale to takie marzenia na przyszłość. Cała nasza kadra zrobiła krok do przodu. Zawsze na tę czołówkę patrzyłyśmy z marzeniami, że może kiedyś się uda. Teraz mocno popracowałyśmy i to dało fajny efekt. Naprawdę fajny, bo nie spodziewałyśmy się, że tak szybko osiągniemy takie wyniki – dodała Walczak.

Koliadych, który na początku sierpnia w Halifax został mistrzem świata, tym razem musiał zadowolić się brązowym medalem. – To jest najlepszy sezon w moim życiu i bardzo się cieszę, że tak wszystko się układa. Dwa medale na takich dużych imprezach w tym roku bardzo cieszą. Nastawiałem się tutaj na złoto, ale troszeczkę zabrakło i cieszę się z brązu – mówił.

Co się stało, że polski kanadyjkarz ukraińskiego pochodzenia tak wyskoczył z formą? – Przede wszystkim zmienił się trener kadrowy. Mamy teraz trenera Marka Plocha i z pracy z nim jestem bardzo zadowolony. Praca daje efekty, a do tego zmieniłem technikę wiosłowania. Dziękuję też Marcinowi Grzybowskiemu, który cały czas z nami pracuje na pomoście. Dobrze się czuję na wodzie i jest moc – dodał Koliadych.

Pozostali startujący w sobotę Polacy nie zdobyli medali – Wiktor Głazunow był szósty w C1 1000 metrów, Rafał Rosolski trzeci w finale B w K1 1000 metrów, a Łukasz Witkowski siódmy w C1 5000 metrów. W niedzielę biało-czerwoni mają spore szanse, by powiększyć swój dorobek medalowy. Do tej pory mają na koncie jeden złoty, dwa srebrne i trzy brązowe medale, a w niedzielę w finałach wystąpią m.in. kobieca czwórka w wyścigu na 500 metrów, Anna Puławska w K1 500 metrów, czy Wiktor Głazunow i Tomasz Barniak w C1 500 metrów.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze