Spartaka Moskwa nikomu nie trzeba przedstawiać. To zasłużony rosyjski klub, który regularnie pojawia się na europejskich salonach - występuje zarówno w Lidze Mistrzów, jak i Lidze Europy. I nawet jeżeli w ostatnim czasie na krajowym podwórku musiał uznawać wyższość swoich wielkich rywali, to nazwą w dalszym ciągu budzi respekt i jest powszechnie znany na świecie. Tym bardziej słowa o potencjalnym wycofaniu się moskwian z rozgrywek brzmią niesamowicie.
Lewandowski OPŁYWA W LUKSUSY! W takich warunkach rusza na podbój Ligi Mistrzów [ZDJĘCIA]
Wszystko wzięło się ze starcia Spartaka z PFK Soczi - klubem, który w pewnym sensie można uznać za satelicki dla Zenitu Petersburg, zasilanego pięniedzmi koncernu Gazprom. Ekipa z Moskwy prowadziła u siebie 2:1, a w samej końcówce sędzia podyktował dla przyjezdnych rzut karny w sytuacji, w której nie mogło być mowy o faulu. Goście z prezentu skorzystali i zremisowali 2:2, a właściciel stołecznego zespołu wpadł w furię. Wydaje się, że niezbyt przesadzoną...
Cała sprawa ma jeszcze głębsze podłoże, gdyż właściciel Spartaka stoi na stanowisku, że jego klub jest krzywdzony przez sędziów już od kilkunastu miesięcy. Teraz czara goryczy się przelała i numer jeden w moskiewskiej ekipie złożył niepokojącą deklarację. A czy wejdzie ona w życie? Sympatykom moskwian pozostaje liczyć, że jednak czas nieco załagodzi rany i tak radykalne kroki się nie zrealizują...