- Starcie Pudzianowskiego z Najmanem zapowiada się bardzo ciekawie. Dla obu to będzie debiut w mieszanych sztukach walki, prezentują zupełnie inne style - wylicza Nastula, który w MMA występuje od 2005 roku. - Moim zdaniem ich pojedynek nie potrwa długo. "Pudzian" jest zdecydowanym faworytem, powinien sobie poradzić. Ale musi uważać, bo jeden cios i może być po walce. Sama ogromna siła nie ma wielkiego znaczenia. Najważniejsza jest wytrzymałość.
6500 biletów na pojedynek Pudzianowskiego z Najmanem podczas Konfrontacji Sztuk Walki rozeszło się błyskawicznie (pierwsza edycja KSW odbyła się 5 lat temu w restauracji, przy udziale garstki widzów). Organizatorzy marzą, że liczba widzów przed telewizorami będzie podobna do tej, jaką zgromadziła walka Adamek - Gołota (blisko 8 mln).
- Kiedy ja zaczynałem kilka lat temu, większość ludzi uważała, że MMA to nie sport, tylko chuligańskie bijatyki. Teraz miliony ludzi będą w telewizji oglądać walkę "Pudziana" z Najmanem. Jest coraz większe zainteresowanie, więc także coraz większe pieniądze - nie ukrywa Paweł Nastula, który według nieoficjalnych informacji ma w kolejnej walce zmierzyć się ze zwycięzcą piątkowego starcia. Na pytanie o swoje szanse w takim pojedynku, głośno się śmieje.
- Nic nie ujmuję Najmanowi i "Pudzianowi", ale nie mają ze mną żadnych szans. Po dwóch miesiącach treningów nie można rywalizować z kimś, kto trenuje od lat. Sam się o tym boleśnie przekonałem w moim debiucie w MMA, teraz mogę dać podobną lekcję "Pudzianowi" - wyjaśnia Nastula.
NIE PRZEGAP!
Konfrontacja Sztuk Walki, piątek, 21.45, Polsat