- Cieszę się, że zdobyłem medal, ale żałuję, że zabrakło jednego w pełni udanego pchnięcia. Oddałbym je za sześć dobrych prób - mówi "Super Expressowi" brązowy medalista, który w finale pchał niezwykle równo, a wszystkie próby zmieściły się w przedziale od 20,56 do 20,83 m.
Polska pływaczka omal nie utonęła na mistrzostwach Europy w Berlinie! [ZDJĘCIA]
- Po eliminacjach sądziłem, że stać mnie na na 21 metrów. Czułem się dobrze, nie pchałem źle technicznie. Po konkursie byłem rozdrażniony, teraz już mniej. Zadowolenie i rozczarowanie określam pół na pół. Ale żałuję też straconego miejsca w drużynowym Pucharze Świata, bo do niego biorą tylko dwóch pierwszych.
"SE": - Razem z trenerem Olszewskim powtarzacie ostatnio, że przyczyną gorszych wyników może być pański wiek...
- Taka jest prawda. Organizm jakoś nie oddaje tego, co wytrenowane. A jeszcze pierwszy start tego lata, po okresie ciężkiego treningu, zaostrzył mój apetyt. Myślałem, że wróciłem do dobrej dyspozycji i byłem pewny, że będę pchał 21 i pół metra. Niestety, robię to zbyt wolno, zwłaszcza przesuwając się w kole. Nie bardzo wiemy, co trzeba byłoby zmienić. Ale będą jakieś drobne zmiany w przygotowaniach do przyszłych sezonów.
- Ale nie powie pan, że już lepiej nie może być...
- Nie powiem. Gdybym nie wierzył, że mogę powalczyć o medal w igrzyskach w Rio, pewnie bym sobie dał spokój ze sportem.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail