Szturc pracował z Adamem aż do ukończenia przez niego 16 lat, a później wielokrotnie służył jako trener-ratownik, zwłaszcza wtedy, gdy Orzeł z Wisły miał problemy z techniką skoku. Spodziewany udział w podziale nagród od Polskiego Komitetu Olimpijskiego szczerze Szturca ucieszył. Choć nie wiadomo jeszcze, ile dostanie wychowawca Adama.
Patrz też: Justyna Kowalczyk jest milionerką (inni też zarobią)
- To bardzo miła inicjatywa ze strony Polskiego Komitetu Olimpijskiego, że pierwsi wychowawcy medalistów olimpijskich wreszcie zostaną docenieni - mówi uradowany Jan Szturc. - Podpisuję się pod tym pomysłem obiema rękami. Wiadomo, że bez tych "dołów", bez miejsca, w którym zaczyna się pracę, nie byłoby potem mistrzów - podkreśla. - Cieszę się zatem, że docenieni zostaną ci, którzy wychowankom wpoili niezbędne podstawy - dodaje.
Wypada wierzyć, że takie podejście do wkładu opiekunów późniejszych mistrzów będzie już stałym zjawiskiem. A sam Szturc być może zostanie teraz uhonorowany nawet podwójnie: jako pierwszy szkoleniowiec olimpijskiego wicemistrza i jako jego trener klubowy w Wiśle Ustronianka, bowiem decyzja PKOl przewiduje także możliwość nagradzania trenerów klubowych.
- Raz zdarzyło się już tak, że zostałem finansowo uhonorowany - wspomina wujek Adama. - Kiedy w mistrzostwach świata w Lahti 2001 Adam zdobył dwa medale, otrzymałem nagrodę od Polskiego Związku Narciarskiego. Nie pamiętam dokładnie ile. Między pięć a dziesięć tysięcy złotych - kończy Szturc.