Przekonał się o tym Aleksander Wierietielny (63 l.), trener naszej największej medalowej nadziei, Justyny Kowalczyk (27 l.). W jego pokoju w wiosce ktoś zapomniał włączyć ogrzewanie.
Przeczytaj koniecznie: Areny Vancouver 2010: Tu Polacy powalczą o medale
- Najpierw było może 10 stopni, a z kranu lała się zimna woda - opowiada Wierietielny. - Potem, gdy pojawiła się ciepła woda, mogłem się w końcu normalnie ogolić, a temperatura też wzrosła. Do 14 stopni.
Nic dziwnego, że podczas ślubowania jego podopiecznej na twarzy szkoleniowca królowało marsowe oblicze, a szef polskiej reprezentacji próbował udobruchać Wierietielnego.
- Zapewniam, że szybko naprawimy te niedopatrzenia, od razu się za to bierzemy - obiecywał prezes PKOl. Piotr Nurowski (65 l.).