- Niemal każdy dzień zaczynam o szóstej rano, a kończę o dwudziestej - opowiada pływaczka. - W basenie przepływam 5 kilometrów, potem próba tańca, a potem jeszcze siłownia. Nie mam czasu na poobiednią drzemkę, ale taki harmonogram bardzo mi odpowiada - zapewnia uśmiechnięta Oti.
Grand Prix Polski w Ciechanowie to był jej pierwszy start indywidualny od igrzysk w Pekinie. Czasy uzyskała słabe, w poszczególnych konkurencjach (od 50 m w czterech stylach po 800 m kraulem) zajmowała miejsca od 5. do 15.
- Ten start to był rodzaj treningu. Nie pływam jeszcze szybko, ale za to dobrze technicznie - podkreśla Otylia. - Mam nowego trenera, nowe bodźce treningowe i zrzuciłam parę kilogramów. Ile? O nie, nie pyta się kobiety o wagę! Nawet wtedy, gdy ona spada - śmieje się pływaczka.
Nowy trener Otylii, Robert Białecki, dobrze ocenia jej występ. - Czwórka z plusem albo piątka - mówi szkoleniowiec. - Elementy techniczne były wykonane dobrze. Na czasy nie patrzę, bo Oti nie ma jeszcze siły, ale potencjał ma nawet na kolejne rekordy świata! - podkreśla. - I widzę też, że taniec daje Otylii stabilizację mięśni krótkich, koordynacje ruchów i wytrzymałość - dodaje trener Białecki, który choćby dlatego kibicuje pływaczce w jej telewizyjnych popisach.
- Zdecydowanie najbardziej podobała mi się w tangu - zdradza.