„Super Express”: - Jak w Nantes radzicie sobie z tą tragiczną sytuacją?
Waldemar Kita: - Ciężko się z tego otrząsnąć… Na początku chciałbym zaznaczyć jedno: nie będę tu wspominał Emiliano, nie będę mówił o nim w czasie przeszłym. Jestem katolikiem, wciąż liczę na cud, wciąż mam nadzieję i modlę się o szczęśliwy finał. Nawet gdy słyszę, że szanse odnalezienia go są niewielkie, to… jednak są. Dla mnie, wychowanego w wierze katolickiej, sytuacja jest prosta: nie ma ciała, to nie mówimy, że ktoś nie żyje…
- Mówił pan o poszukiwaniach. Niestety w czwartek zostały zakończone…
- I to nas bardzo boli. Zarówno rodzina, jak i my, FC Nantes, apelujemy, aby wznowić akcję. Przecież ten chłopak miał ledwie 28 lat… Nie można go tak zostawić. I pilota, o nim również musimy pamiętać. Ja rozumiem, że to ekonomia, że to jest bardzo drogie, ale… Trzeba szukać do końca. Powtarzam jako katolik: nie ma ciała, to nie idę na cmentarz. Solidaryzuję się z rodziną Emiliano: oni są daleko, w Argentynie, na razie nie mogą tu przylecieć. Wiem jak cierpią, jak bardzo chcą wznowienia akcji. O dalsze poszukiwania zaapelowali również Messi i Maradona.
- Nie jest to teraz najważniejsze, ale jak wygląda sprawa z formalnego punktu widzenia? Dziennik „L’Equipe” napisał, że transfer został przeprowadzony, o czym świadczy zarejestrowanie go w specjalnym systemie…
- To ma pan odpowiedź! Nie chcę rozwijać teraz wątku pieniędzy. Nie czas na to.
- Podobno liga angielska zarządziła minutę ciszy przed najbliższą kolejką, ale we Francji odrzucono taką propozycję…
- Spotkałem się z trenerem i piłkarzami, chcemy też uszanować wolę bliskich Emiliano. A wola jest taka, żeby dalej szukać, a nie uznawać, że wszystko już zakończone. To nie czas na minutę ciszy. Kibice Nantes zbierali się na placu, skandowali imię i nazwisko piłkarza. To dobre gesty, natomiast jak dla mnie na kwiaty i znicze jeszcze nie czas. Powtarzam: nie uznaję go za zmarłego.
- Na koniec odejdźmy może od tego tragicznego tematu: pojawiły się plotki, że przymierzał się pan ostatnio do zakupu Wisły Kraków. Jaka jest prawda?
- Taka, że Wisłę chciałem kupić 11 lat temu. I tylko wtedy. Teraz nie ma takiego tematu.
Polecany artykuł: