W nocy z poniedziałku na wtorek z Nantes w drogę do swojego nowego domu wyruszył Sala. Argentyńczyk 19 stycznia podpisał kontrakt z walijskim klubem Cardiff City i miał być jednym z piłkarzy, który pomoże utrzymać zespół w Premier League. Losy zawodnika potoczyły się jednak dramatycznie.
W pewnym momencie utracono łączność z pilotem. Funkcjonariusze biorący udział w poszukiwaniach śladów katastrofy poinformowali, że maszyna leciała na wysokości 1500 metrów. Później zeszła na wysokość zaledwie 700 metrów. Chwilę później stracono z nią kontakt. Początkowo nie wiedziano, że na pokładzie znajdował się właśnie Sala.
Do tej informacji dotarli brytyjscy i francuscy dziennikarze. Reporter CBS Sports opublikował ponadto treść sms-a piłkarza do ojca. Brzmi ona dramatycznie. - Jestem na pokładzie. Samolot wygląda tak, jakby miał się rozpaść na kawałki. Jeśli za półtorej godziny nie będzie ode mnie żadnej wiadomości... Tato, boję się - brzmi wiadomość.
Akcja poszukiwawcza trwała 15 godzin. Zostanie wznowiona w środę rano. - Mieliśmy widoczność wynoszącą ponad 30 km, więc mogliśmy zobaczyć dużo podczas pierwszego etapu poszukiwań. Trudniej miały jednak łodzie ratunkowe. W tym miejscu woda jest niespokojna, chociaż do 2-3 nad ranem nie było tak źle. Dopiero później pojawił się ulewny deszcz, który uniemożliwił kontynuowanie poszukiwań. Wznowiliśmy je o 8:00 we wtorek. Jestem pewien, że w końcu coś znajdziemy - powiedział John Fitzgerald, dyrektor generalny grupy poszukiwawczej.