Zbigniew Boniek

i

Autor: Andrzej Lange Zbigniew Boniek

Zbigniew Boniek: Chcę powalczyć o tych małych i biednych

2017-02-11 10:38

Zbigniew Boniek (61 l.) został oficjalnym kandydatem do Komitetu Wykonawczego UEFA. Wybory odbędą się 5 kwietnia, na kongresie w Helsinkach. Do tej pory tylko jeden Polak, Leszek Rylski, był we władzach UEFA, ale to było 50 lat temu. „Zibi” to jeden z trzynastu chętnych, a miejsc jest osiem.

„Super Express”: - Co polskiej piłce da pańska obecność w Komitecie Wykonawczym? Zakładając, że dostanie pan dostateczne poparcie…

Zbigniew Boniek: - Słyszę, że niektórzy kandydaci siedzą na walizkach, bo jeżdżą, żeby zabiegać o głosy. Ja tak nie robię, ci, którzy mnie znają, wiedzą czego się po mnie spodziewać. Polska piłka w strukturach międzynarodowych jest postrzegana bardzo dobrze i chcemy ten obraz pielęgnować. Ujmując temat generalnie, w odniesieniu do światowego futbolu, to zależałoby mi na przykład na usprawnieniu działania mechanizmu FIFA, tak zwanego „solidarity contribution”. To ten procent od transferów piłkarzy między federacjami, dokładnie 5% kwoty transferowej, otrzymywane przez kluby, które wychowały danego piłkarza. A trzeba raczej powiedzieć „procent, który te kluby powinny otrzymywać”. Widziałem liczby z różnych okresów. Był taki, w którym klubom należało się z „solidarity” 250 mln euro, a dostały ledwie 50 mln. Czyli, 200 milionów gdzieś utknęło. Chcę powalczyć o tych małych i biednych, bo takie są z reguły te kluby. Często nie mają środków, aby walczyć z wielkimi.

- W jakimś sensie „małe” są też kluby z Polski czy z innych krajów, którym wielcy chcą zamknąć dostęp do Ligi Mistrzów.

- Z tym zamknięciem to nie do końca jest tak. Od sezonu 2018/19 cztery najsilniejsze ligi mają mieć po cztery gwarantowane miejsca w fazie grupowej. Tylko że jak pan zobaczy skład Ligi Mistrzów to i tak te kluby w zdecydowanej większości tam są, po prostu teraz część z nich wchodzi z eliminacji. To nie jest tak, że Real czy Bayern nie chcą grać z klubami z Polski, Węgier czy Białorusi. Chcą, ale te kluby muszą być mocne, bo mocni chcą grać z innymi silnymi. No, a gdyby w naszej klubowej piłce chciano skorzystać z porad PZPN, to może nasza liga byłaby w rankingu na 10. miejscu i do Champions League byłoby naszym zespołom bliżej. A tymczasem mamy 21 miejsce…. Zresztą, u nas niektórzy zachowują się trochę jak ci bogaci, o których pan wspomniał. Nie chcą powiększenia ligi, bo wolą grać więcej między sobą.

- PZPN zgłosił wstępnie dwa stadiony, w Warszawie i Gdańsku, do organizacji Superpucharu Europy w 2019 roku. W czerwcu trzeba się będzie jednak zdecydować na jedną kandydaturę. Kto zadecyduje, który obiekt ostatecznie zgłaszamy?

- PZPN. To my decydujemy kogo ostatecznie zgłosimy do UEFA. Na tym etapie można było podać inne lokalizacje, na przykład Wrocław czy Stadion Śląski. Ale… tak sobie myślę, że Gdańsk byłby fajnym miejscem na taki mecz w lecie… To mogą być wielkie marki, na przykład Real kontra Barcelona. Taki mecz nad polskim morzem? Wydaje mi się, że to ciekawa perspektywa.

- W najnowszym rankingu FIFA reprezentacja Polski zajmuje 14. miejsce, najwyższe w historii... Jest się z czego cieszyć…

- Nawet jak ma się różne podejście do rankingów, to zawsze miło gdy jesteśmy wysoko. Kiedy zostałem prezesem PZPN, sprawdziłem naszą pozycję, bo zamierzałem wprowadzić wokół kadry sporo zmian. U sterów był jeszcze Waldemar Fornalik, ale wiadomo było, że pewne rzeczy trzeba ułożyć inaczej. A skoro o pozycji mowa - byliśmy wtedy poniżej 70.miejsca. No to gołym okiem widać jak wiele się zmieniło. Widać to też choćby po liczbie chętnych, którzy chcą z nami grać towarzysko. Mamy już wiele zapytań o listopadowy termin, a przecież sami nie wiemy jeszcze jak skończymy eliminacje, czy będziemy grać w barażach i tak dalej.

- Kilka słów o naszych reprezentantach. Furorę robi ostatnio Piotr Zieliński. Jak pan ocenia to, co pokazuje we Włoszech? Już mówi się o wielkich klubach, kosmicznych pieniądzach za niego…

- Po raz pierwszy zobaczyłem go bodaj w Siedlcach, na meczu U-17. Widziałem, że ma „inne papiery” niż wielu piłkarzy. Tacy gracze z „final passem” zawsze będą bezcenni. Tylko musi jeszcze poprawić kondycję i kilka innych elementów. Niech nam się dalej rozwija.

- We Francji z kolei rządzi Glik…

- Kiedyś miałem z nim dyskusję, bo od bardzo dawna widziałem w nim wielki potencjał, który jednak długo nie był w pełni uwolniony. No a teraz jest wśród 5-6 najlepszych środkowych obrońców w Europie.

- Na drugim biegunie niestety Kapustka…

- Gdyby trener Ranieri postawił na niego w ciemno i Bartek zagrałby 10-15 meczów, pewnie byłby w innym miejscu. Trzeba poczekać. Chciał odejść z Cracovii, a oferta z Leicester była jedyną. Tak naprawdę Kapustka ma jeszcze czas…

- Ruszyła polska liga. Jakiego piłkarza najchętniej pan ogląda?

- Teraz nie ma sensu wskazywać żadnych faworytów. Przy wszystkich mediach społecznościowych, jeśli podam choć jedno nazwisko, zaraz zacznie się mówienie, że Boniek kogoś popiera, kogoś faworyzuje…

- To inaczej: Legia ma budżet przekraczający 250 mln złotych, a prowadząca w tabeli Jagiellonia – około 16 mln. Nie martwi pana aż tak wielka różnica?

- Kiedyś powiedziałem panu Cupiałowi, w czasach świetności Wisły, że powinien się modlić, aby w polskiej lidze takich klubów było 5-7. Bo rywalizacja napędza. Teraz pod tym względem nie jest źle. Legia ma konkretnych rywali - Lecha, Lechię, Jagiellonię…

- Na koniec jeszcze „mały Fryzjer”, czyli Andrzej B., który – jak pisał „Przegląd Sportowy” – znów zaczyna się kręcić przy piłce… To duży problem dla PZPN?

- Nie, to nie problem dla PZPN, bo ten człowiek został dożywotnio wykluczony z naszych struktur, nie mamy z nim nic wspólnego. A jeśli ktoś w piłkarskim środowisku w jakikolwiek sposób próbowałby z nim współpracować, to musi sobie odpowiedzieć na kilka pytań. Na przykład czy pod względem moralnym to dobre wyjście..

Najnowsze