Najlepszy polski łyżwiarz szybki jako zawodowy strażak z jednostki w Łowiczu regularnie startuje w zawodach, podczas których trzeba się wykazać nie tylko tężyzną fizyczną, lecz także znajomością specyficznych technik służb mundurowych. Po raz drugi w strażackiej karierze Bródka wziął udział w wielobojowych konkurencjach z udziałem służby więziennej, policji i straży pożarnej powiatu łowickiego.
Łyżwiarz UKS Błyskawica Domaniewice zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i trzecie w swojej kategorii wiekowej. Co prawda nie miał sobie równych w dwukilometrowym biegu, ale nie ukrywa, że z karabinem w ręku nie czuł się najpewniej, stąd straty punktowe.
Przeczytaj: Rodzina nie będzie już przekazywać informacji w sprawie zdrowia Michaela Schumachera
- Koledzy z innych służb mają do czynienia z bronią na co dzień, ja niestety nie, więc strzelanie z wiatrówki nie było moją mocną stroną - przyznaje Bródka w rozmowie z "Super Expressem". - Chociaż w ostatnim strzelaniu miałem ósemkę, dziewiątkę i dziesiątkę, więc gdyby zawody potrwały jeszcze trochę, na pewno bym się wstrzelił - śmieje się złoty medalista z Soczi.
Łyżwiarz najpierw biegł dwie pętle, w trakcie których oddawał 5 strzałów, po kolejnym odcinku biegowym wspinał się na linie na wysokość 5 m, później znowu pokonywał kilkaset metrów, po których z kolei czekały go dwa rzuty granatem ćwiczebnym i nowa dawka biegu. Kolejnym etapem było drugie strzelanie.
- Liczyła się dobra zabawa, wynik był sprawą drugorzędną - przekonuje Bródka, który za kilkanaście dni wylatuje na tydzień do USA. Za oceanem połączy krótki urlop z aktywnością sportową. W Nowym Jorku ma wziąć udział w 5-kilometrowym biegu z okazji święta Konstytucji 3 maja, a przy okazji pozwiedzać miasto. - Chcę zabrać na ten ciekawy wyjazd żonę, której należy się coś za to, że wytrzymała ze mną tak ciężki sezon - dodaje dwukrotny medalista olimpijski.