"Super Express": - Już po raz drugi podczas tegorocznego Touru Michał jedzie znakomicie przez większość trasy, by na finiszu tracić wypracowaną wcześniej przewagę. Co jest tego przyczyną?
Zenon Jaskuła: - Na ostatnich dwóch kilometrach Kwiatkowskiemu wyczerpały się baterie. W poniedziałek kapitalną pracę wykonał dla Michała Tony Martin, który holował go przez kilkadziesiąt kilometrów. Harował na Polaka tak jak ja w 1991 roku na ówczesnego zwycięzcę Giro Franco Chiocciolego. Tylko że my wtedy wykosiliśmy wszystkich. Może teraz Michał się nie odżywiał? Podczas takiego wyścigu trzeba jeść z głową. Co 20 km sięgać po jakiś batonik energetyczny, płyny uzupełniające. To nie jest chłopak wyjęty z kapelusza i siłą wsadzony na rower. W ubiegłym roku zajął przecież 11. miejsce w generalce TdF.
Tour de France: Nibali liderem, kosztowna ucieczka Kwiatkowskiego [WYNIKI]
- Przed TdF nie brakowało głosów, że Kwiatkowski ma szanse na zwycięstwo etapowe. Wierzy pan, że wciąż jest to realne?
- Oczywiście! Już w poniedziałek, gdyby trasa liczyła o 5 km mniej, to Michał byłby pierwszy. Patrząc na "Kwiatka", odnoszę wrażenie, że tak jak Messiemu w meczu z Niemcami w finale mistrzostw świata, brakuje mu wiary w zwycięstwo. Pamiętam, jak po jednym z wyścigów podszedł do mnie młodziutki wtedy, goniący mnie Indurain i powiedział, że pędząc za moją grupą z wysiłku, już nie wytrzymywał. Ale nie odpuścił. Kiedy masz ciemno przed oczami, to załóż okulary i w długą.
- Po upadku z udziału w wyścigu zrezygnował Alberto Contador. Myśli pan, że teraz ekipa Tinkoff-Saxo wycofa z Touru jego pierwszego pomocnika Rafała Majkę?
- Skoro ściągnęli Rafała z urlopu, to po to, żeby dojechał do końca. Dobrze, że się nie szarpie i nie bije się o klasyfikację generalną. 10., 15. czy 80. miejsce? Kto o tym będzie pamiętał? Rafał chce powalczyć o zwycięstwo etapowe w górach. I słusznie. Pamięta się tylko zwycięzców.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail