Izabela Koprowiak to jedna z popularniejszych dziennikarek "Przeglądu Sportowego", która od miesięcy pracuje przy projekcie "Chwila z...". Szczere wywiady ze sportowcami, nie tylko ze świata piłki nożnej to jej znak rozpoznawczy. Niestety, na nowe rozmowy czytelnicy będą musieli chwilę poczekać. Wszystko przez koronawirusa, z którym zmaga się pani redaktor. Ten nie ma jednak bezobjawowego przebiegu i jest doskonałym dowodem na istnienie COVID-19. - To uczucie, jakby wbijano mi w płuca, nerki, serce (cholera wie, w co dokładnie) igły, coraz mocniej, coraz głębiej. Wtedy pomyślałam, że trzeba dzwonić do lekarza, bo to nie jest zwykłe przeziębienie, zwykła grypa. Takich objawów nigdy wcześniej nie miałam - opisuje początki choroby.
Z czasem było jednak coraz gorzej, do tego stopnia, że 35-latka płakała z przerażenia. - Po kilku dniach byłam totalnie przerażona, bo każdy oddech był świadomym wysiłkiem, miałam wrażenie, że zaraz i na ten wysiłek zabraknie mi sił. Trudno w takiej sytuacji nie panikować, szczególnie, gdy każde wstanie z łóżka wiąże się z zawrotami głowy, a kończy na totalnej zadyszce i piłującym bólu między żebrami - opisuje swoje objawy.
Dziennikarka sprawdzała objawy w dość nietypowy sposób. Przyznała, że do nosa wsadziła sobie... lakier do paznokci. - Od 10 października nie czuję kompletnie nic, nawet zapachu lakieru do paznokci, który włożyłam sobie do nosa, by się upewnić - pisze.
Nie pozostaje nic innego, jak życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. Ta historia jest znakomitym dowodem dla sceptyków, że koronawirus może zaatakować dosłownie każdego i być problemem nie tylko dla osób starszych!