- Byłam szczęśliwa. To mogło się skończyć dużo gorzej. Pocisk mógł trafić w głowę - tłumaczyła po fakcie Austriaczka.
Ostatecznie 40-latka została trafiona w ramię, nogę i lewe biodro. Początkowo nie poczuła nawet bólu. Huk, który usłyszała, przypisała podświadomie rozpadającej się oponie. Dopiero widok krwi sprawił, że zasłabła. Natychmiast odwieziono ją do szpitala w Vicenzie, gdzie wyciągnięto z niej śrut. Strzały okazały się na tyle niegroźne, że po lekarskiej interwencji mogła wrócić do domu w Weronie.
Seksowna mistrzyni świata w boksie. Mariana "Barby" Juarez [ZDJĘCIA]
A co na to nieszczęsny sprawca? Nie poczuwa się do winy, bo jak twierdzi, celował w przebiegającego zająca. Nie jest tylko jasne, czy po prostu spudłował, czy też uznał, że jadąca na rowerze Koschier-Bitante przypomina mu upragnioną zdobycz. Faktem jest, że - jak podają media - strzał nastąpił z odległości mniejszej niż 50 metrów. Czyli takiej, z której trudno pomylić człowieka z czymkolwiek innym.
To nie pierwszy przypadek postrzelenia kolarza. Greg Lemond przyjął w 1987 roku solidną porcję śrutu od swojego brata. Lekarze nie zdołali wyjąć go z jego ciała, co nie przeszkodziło mu później zostać nawet - kilka gramów cięższym - mistrzem świata.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail