Dwukrotna mistrzyni świata i siedmiokrotna mistrzyni Europy polubiła zjazdy na "parapecie" w każdej wolnej chwili jeździ na górkę pod Moskwą. Poza tym jej głównym zajęciem jest wychowywanie rocznego syna Artioma. Już w roku 1999, kiedy poznała Siergieja Michiejewa, zapragnęła mieć dziecko, lecz wybito jej ten pomysł z głowy.
- Zbliżały się mistrzostwa świata - opowiada Irina - po nich były igrzyska, a potem znów kolejne mistrzostwa. Miałam jeździć i zdobywać medale, a nie zmieniać pieluchy. Uprzytomniono mi dobitnie z czego żyję i po co jestem. Okropnie to przeżyłam.
Dopiero kiedy zeszła z lodu , mogła pomyśleć o sobie jak o normalnej kobiecie. Urodziny Artioma były dla niej wielkim świętemj.
- Na łyżwach jeżdżę tylko kiedy pomagam prowadzić program "Star Dance" dla rosyjskiej telewizji. Obserwuję sytuację w naszym łyżwiarstwie. Nie jest dobrze...Kandydatek na wielkie łyżwiarki nie widać, może tylko Ksienia Doronina.
- Nie żałuję rozstania ze sportem, zdobyłam w nim prawie wszystko. Teraz liczy się tylko Artiom i czasem snowboard.