Faworyt jest oczywisty: Zaksa, półfinalista Ligi Mistrzów i zespół, który w ostatnich latach najczęściej zdobywał puchar. W poprzednich siedmiu edycjach PP kędzierzynianie wygrywali czterokrotnie. W ostatnim rozegranym finale, w 2019 r., pokonali Jastrzębski Węgiel 3:1, a potem sięgnęli po mistrzostwo Polski. Rywale Zaksy powtarzają, że przyjechali do Krakowa po główną premię, ale prawda jest taka, że jeśli ekipa z Kędzierzyna pokaże prezentowaną ostatnio kapitalną formę, to nie powinna mieć kłopotów z obroną Pucharu Polski. Dobrą zachętą będzie również nagroda pieniężna w wysokości 200 000 złotych.
Reprezentant Polski w siatkówce zakażony koronawirusem i pozostaje w izolacji
Zaksa idzie ostatnio jak po swoje, ale w Pucharze Polski niespodzianek oczywiście nie można wykluczyć, o czym przekonuje siatkarski weteran, atakujący Trefla Mariusz Wlazły. – Puchar Polski to impreza, która jest zawsze trochę odłączona od sezonu. Ona się rządzi swoimi prawami, mecze niosą za sobą wielki ładunek emocjonalny i inaczej się w nich gra niż w zwykłych spotkaniach ligowych. W Final Four gra się o to, żeby być najlepszym i to trofeum wygrać. My też podejdziemy do tego z takim nastawieniem, żeby grać jak najlepiej, szukać swojej szansy w każdym momencie i walczyć o każdą piłkę. O tym, co przyniesie dane spotkanie, przekonamy się już niedługo – powiedział Wlazły.