Mecze towarzyskie z Belgią w Łodzi (czwartek o 20.30, piątek o 17.00) nie wpłyną na decyzje belgijskiego trenera. To na obozie w Spale w ostatnich dniach trwała walka o znalezienie się w pierwszej selekcji – czyli osiemnastce na Ligę Narodów w Rimini. Na grę w igrzyskach w Tokio ma wielką chrapkę Łukasz Kaczmarek, atakujący Zaksy Kędzierzyn, rewelacyjnego triumfatora Ligi Mistrzów. Ostatnio na tej pozycji Heynen korzystał z pewniaka Bartosza Kurka, wspomaganego przez Macieja Muzaja. Główne pytanie brzmi: czy Kaczmarek może wskoczyć przed tego drugiego, który wolałby zapomnieć o minionym sezonie ligowym – najpierw przedwcześnie przerwał grę w Rosji, a potem we Włoszech był dalekim rezerwowym. I czy może się powtórzyć sytuacja sprzed 4 lat, kiedy Kaczmarek na ostatniej prostej wygrał z Muzajem rywalizację o miejsce w składzie na mistrzostwa Europy.
Jakie ma szanse na Tokio?
– Czy moje szanse na miejsce w kadrze olimpijskiej wzrosły? No, na pewno nie zmalały – śmieje się Kaczmarek w rozmowie z „Super Expressem”. – Zwłaszcza jeśli porównać ten sezon z poprzednim, który miałem stracony. Ja zrobię wszystko, żeby tam pojechać, pracuję bardzo ciężko.
Selekcjoner kadry siatkarzy za tydzień podejmie ważną decyzję dotyczącą igrzysk w Tokio
Kaczmarek nie miał nawet tygodnia wolnego po sukcesie Zaksy, i szybko zameldował się w Spale. Nie chciał tracić ani minuty, w ogóle nie myślał o urlopie.
Jeden dzień wolnego
– Tygodnia? Gdybym policzył wolne dni, to wyszłyby może ze cztery. A takie, w których miałem czas wyłącznie dla siebie, a nie na obowiązki klubowe i medyczne przed reprezentacją? Jeden... – przyznaje zapracowany atakujący kędzierzynian. – Trenerowi Heynenowi od razu mówiłem, że na kadrę chcę przyjechać w dobrej dyspozycji. Dłuższe wolne oznaczałoby, że trzeba by potem szukać formy. Nie chciałem odstawać od innych, po to, by rywalizować na takim samym poziomie jak koledzy – tłumaczy Kaczmarek.