Po raz ostatni Polacy i Brazylijczycy zmierzyli się ze sobą w gorącym półfinale mistrzostw świata 2022 w katowickim Spodku. Wtedy po walce wygraliśmy 3:2, ale Wilfredo Leona wówczas w składzie Biało-Czerwonych nie było, bo wracał po kontuzji i trener Nikola Grbić postanowił go nie powoływać. Tym razem w meczu na Filipinach Leon zagrał od pierwszej minuty i chociaż w pewnych momentach schodził z parkietu – gry Grbić chciał wzmocnić przyjęcie zagrywki – to jednak w ataku był niezastąpiony.
Polska - Brazylia WYNIK: Świetny mecz Polaków! Biało-czerwoni rozprawili się z Brazylią!
60 procent skuteczności Leona
Leon skończył 20 z 33 ataków, co dało mu znakomite 61 procent skuteczności ofensywnej, w przyjęciu miał 40 procent. Dodał asa serwisowego i blok. Jeśli chodzi o zagrywkę, poczynał sobie bardzo dobrze, w pewnym momencie huknął piłką sporo powyżej 120 km na godzinę, ale rywale zdołali odbić tę bombę. Widać jednak, że Wilfredo wchodzi na swoje obroty i nie ma żadnych wątpliwości, co do jego dyspozycji w dalszej części sezonu. Ten gracz na pewno będzie potrzebny Grbiciowi i wydaje się, że spotkaniem z Brazylią zaklepał sobie miejsce w składzie na cały sezon.
– Zawsze kiedy gramy przeciwko Brazylii, takim meczom towarzyszy mnóstwo emocji – skomentował Wilfredo Leon w pomeczowym wywiadzie dla volleyworld.tv. – Lubię grać przeciwko temu rywalowi i zwycięstwo nad Canarinhos zawsze smakuje specjalnie. Znam wielu graczy Brazylii z ligi włoskiej, nie ma między nami żadnej złej krwi, lubimy się nawzajem, ale gramy dla innych drużyn i na boisku walczymy o swoje. Tym razem nam się udało, im nie, więc ja mam powody do zadowolenia, a koledzy z przeciwnej strony siatki nie.
Leon odniosł się także do swojej gry w przyjęciu zagrywki, która jak wiadomo nie jest jego najmocniejszą stroną. Grbić dawał mu kilka razy odpocząć i wprowadzał Aleksandra Śliwkę dla wzmocnienia odbioru dobrze serwujących Brazylijczyków.
– Kiedy nacisną serwisem, to faktycznie czasami jest mi trudno dobrze i w porę zareagować – przyznaje Leon. – Ale potem mówię sobie że nawet jeśli posiedzę chwile na ławce, to wracam na boisko z silniejszą wolą walki i jeszcze większym skupieniem na tym, co muszę zrobić na parkiecie – podsumował nasz przyjmujący.