Kiedy doznał kontuzji 6 grudnia ub. roku w meczu AZS Czestochowa z ZAKSĄ, wielu sądziło, że to koniec. O tym co się stało najwięcej mówi oficjalny zapis w karcie choroby, było to "otwarte zwichnięcie stawu skokowego lewej nogi wraz z długotrwałym przemieszczeniem skóry i tkanek miękkich do wnętrza stawu oraz wieloodłamowe złamanie kostki bocznej i tylnej krawędzi piszczela, jak również rozerwania więzadła trójgraniastego z uszkodzeniem więzadeł".
Mówiąc po ludzku, kostka lewej nogi Murka wyglądała, jakby po niej przejechał walec drogowy. Bardzo siatkarza żałowano, bo to jedna z najsympatyczniejszych postaci w całym polskim sporcie, ale szans na powrót nie dawano dużych. Mówiono: oby chodził bez protezy !
To co z urazem zdziałał organizm Dawida sprawiło, że lekarze drapią się z zakłopotaniem w głowy i mówią, że to prawie niemożliwe. Inna sprawa, że człowieka tak solidnie traktującego zajęcia rehabilitacyjne też jeszcze nie widzieli. Murek w ciągu miesiąca najdalej dwóch ma wrócić pod siatkę. Cud prawdziwy!