- Kiedy lekarze zobaczyli uraz Mateusza, po wstępnym badaniu usłyszałem: "Pierwsze trzy mecze wykluczone, w pozostałych może na 30 procent" - opowiada "Super Expressowi" Ferdinando De Giorgi (56 l.), selekcjoner kadry. - Od razu złapałem za telefon i zadzwoniłem do Andrzeja Wrony. Tymczasem po kilku dniach rewelacja. Mateusz wchodzi powoli w trening. Chyba tak bardzo chciał zagrać w Euro, że cudownie ozdrowiał - śmieje się Włoch.
Z podziwu nie mógł wyjść także lekarz reprezentacji Jan Sokal. - W mojej wieloletniej karierze zawodowej nie spotkałem się z przypadkiem tak szybkiego dochodzenia do sprawności po tak poważnym urazie. Jak się okazuje, organizm człowieka, a szczególnie sportowca, pozostaje jednak wielką zagadką - powiedział dr Sokal.
Wszystko wskazuje na to, że De Giorgi nie będzie jednak sięgał po Bieńka w czwartkowym meczu otwarcia z Serbią i da mu jeszcze dojść do siebie. Gdyby sytuacja była podbramkowa, może "Bieniu" wejdzie na chwilę, ale to wariant awaryjny. Sztab obejrzy jeszcze siatkarza Zaksy na ostatnich treningach na Narodowym i to też będzie sygnał, w jakiej dyspozycji jest młody gracz. De Giorgi zżyma się tylko trochę, że musi zgłosić do mistrzostw czternastkę i nic już potem nie może zrobić, nawet gdyby w trakcie zawodów wynikła inna kontuzja.
ME w siatkówce: Tak wygląda parkiet na PGE Narodowym!
Historia występów Polski na ME w siatkówce. Będzie kolejny medal?
Piękny doping na Euro: Żony i dziewczyny polskich siatkarzy [GALERIA]