Leon i spółka sprawili megasensację
To nie tyle niespodzianka, co już megasensacja. Lublinianie co prawda osiągnęli w tym sezonie już sporo – mają Puchar Challenge i weszli do czwórki ligowej, ale wobec sporej konkurencji nie byli oczywistym typem do medali. Nikt przed sezonem nie wyobrażał sobie natomiast, by Jastrzębskiego Węgla mogło zabraknąć w finale. Tymczasem to się stało rzeczywistością: ekipa z Jastrzębia, mimo genialnej gry Tomasza Fornala w meczu numer trzy, nie zagra o złoto i zostaje zdetronizowana. Jastrzębski Węgiel od 2021 r. zdobył trzy tytuły, grał cztery razy z rzędu w finale PlusLigi i szykował się na piąty występ – nic z tego jednak. Bogdanka zaskoczyła wszystkich, bo miała mocno zaznaczyć obecność w tym sezonie, ale chyba nikt nie sądził, że aż tak.
Jastrzębianie niezwykle twardo walczyli w sobotnim spotkaniu, ale mieli gigantyczne problemy, bo z przyjmujących na boisku „zameldował się” w sobotę jedynie Tomasz Fornal. Pozostała dwójka – Timothee Carle i Luciano Vicentin – byli cieniami samych siebie, żaden nie potrafił dołożyć mocnej cegiełki, wstrzelić się. Popełniali błędy, byli nieskuteczni.
Trener Marcelo Mendez starał się nimi rotować, ale w końcu nie miał już wielkiego pola manewru, Kiedy zszedł nieefektywny Carle, pojawił się Vicentin, ale... przez dwa sety nie zdobył żadnego punktu. Mistrzowie Polski mogli więc bazować na fenomenalnej formie Fornala, który w zasadzie robił wszystko i grał dosłownie jakby za dwóch (22 pkt miał na koncie już po trzech setach). Dokładał swoje Łukasz Kaczmarek i to były główne opcje w ataku gospodarzy.
Lublinianie prowadzili już 2:1 i byli seta od awansu. Spotkanie było niesamowicie wyrównane, nikt nie odpuszczał, wszystko leżało na ostrzu noża. Jastrzębianie odskoczyli na 4 pkt, ale potem zaczęły się błędy gospodarzy i serwisowa maestria Wilfredo Leona i za chwilę było 13:13. W ważnych momentach graczy z Jastrzębia ratował blok i lepsza zagrywka, w ostatnich akcjach rzadziej się mylili i po morderczym przeciąganiu liny doprowadzili do tie-breaka.
Przy zmianie stron, po bloku na niemiłosiernie wykorzystywanym Fornalu, goście wygrywali 8:6, za moment był kolejna czapa lublinian (na Kaczmarku) i 9:6, a po kolejnych olejnej akcjach– już 10:6 i 11:7! Przewaga rosła, jak na skrzydłach grali lublinianie, gasł Fornal i sensacja sezonu stała się faktem! MVP został Kewin Sasak, atakujący triumfatorów, zdobywca 23 pkt.
W finale rywalem Bogdanki będzie lepszy z pary Projekt Warszawa - Aluron Zawiercie.